Poprawnie politycznie byloby zrewidowac im prognoze wzrostu do 1%, a pozniej chwalic sie dokonaniami, ze jednak jest lepiej. Paniki to by i tak nie wywolalo, bo ostatnio analitycy lubia szokowac. I jedni mowia, ze w Polsce jest wielki kryzys dajac prognoze 3,3 % wzrostu PKB, a inni analitycy twierdza ze Polska wyjdzie z kryzysu obronna reki z 0,4% wzrostem PKB w przyszlym roku. W takim wypadku to ja wole jednak kryzys.
Swoja droga gdzie jest problem? Moim zdaniem to brak reform w UE (Europa kryzys odczuje silniej, mimo iz USA zaczynaja juz z niego wychodzic) i wszechobecne regolacje.