nie_ekonom
/ 212.76.46.* / 2012-02-06 09:23
Rozwijając myśl:
Podnoszenie płacy minimalnej (jeśli w ogóle ma sens), działa tylko wtedy, gdy "cena" pracy (jako równowaga między tym, za ile pracownicy są skłonni pracować i ile pracodawcy są skłonni zapłacić) jest zbliżona do płacy minimalnej po podniesieniu.
Jednak należy brać pod uwagę cenę pracy najniżej wycenianej na rynku pracy części społeczeństwa (osoby bez wyższego wykształcenia, bez doświadczenia etc.), inaczej wypchnie się ich poza margines. Cały czas też widzę pomijany argument, że tego typu zmiany dotykają małe firmy dużo bardziej niż sieci/korporacje.
W naszych realiach koszt zatrudnienia pracownika na umowę o pracę jest stosunkowo wysoki (pracownik zarabiający rocznie 24 000 "na rękę" to wydatek 40 000 po stronie pracodawcy). Wymuszenie podniesienia wynagrodzeń może spowodować pewnego rodzaju impas po stronie pracodawcy, pozostawiając mu mało ciekawe wybory:
- podniesienie wynagrodzenia (czyli ustawa spełniła swoją rolę, moim zdaniem możliwe jedynie przy niewielkich zmianach wynagrodzenia)
- przejście na umowę zlecenie (i ryzyko kar, ponieważ nielegalne jest zastępowanie umów o pracę umowami cywilno-prawnymi, jeśli spełnione są wszystkie warunki "pracy" wg. kp)
- zwolnienie pracownika
- zwiększenie wymagań wobec pracowników, w celu wyrównania kosztu w stosunku do wykonywanej pracy
Moim zdaniem obecna wysokość płacy minimalnej na umowę o pracę jest jednym z powodów, dla których tak dużo osób jest zatrudnionych na umowę zlecenie i podnoszenie jej tylko to wzmocni. Nie tędy droga.