No właśnie - jaka jest skala problemu. Możemy jeździć po całym świecie i zarabiać pieniądze i co w tym złego. Japończycy, Koreańczycy, że nie wspomnę o wszędobylskich Holendrach pracują na całym świecie i świadczy to o sile ich ojczyzn, a nie o słabości. Nasze dzici mogą pracowac za granicą i uczyć się pracując nowych rzeczy, których nie poznają w Polsce i co w tym złego.
Moja teza jest taka: wyjazdy obecne to nie jest emigracja XIX wieku - za chlebem, ani emigracja XX wieku - ucieczkowa, to nowe pozytywne zjawisko wynikające z globalizacji rynku pracy.