c.d.
Argumenty zwolenników PO są zupełnie bez sensu, są nielogiczne i sprzeczne z rzeczywistością. A najgorsze jest, że oni sami w nie wierzą. Żyją w matrixie wykreowanym przez postępowe, kosmopolityczne media i zupełnie nie zdają sobie z tego sprawy.
Narzędzi do zrozumienia samego procesu medialnej manipulacji dostarcza nam między innymi Ruth Wodak w eseju „Dyskurs populistyczny: retoryka wykluczenia a gatunki języka pisanego”. W ogóle KAD (Krytyczna Analiza Dyskursu) jest bardzo przydatny, jeśli ktoś chce zrozumieć, co dzieje się od jakiegoś czasu w naszej pięknej ojczyźnie. Dyskurs możemy definiować na dwa sposoby, mamy definicję językową, a także taką definiującą dyskurs jako praktykę. Dla nas ta druga jest znacznie bardziej użyteczna. A więc dyskurs to „forma społecznego działania, sposób nadawania znaczenia pewnemu konkretnemu obszarowi życia społecznego postrzeganemu z określonej perspektywy”, czyli mówiąc krótko, jest to tworzenie symulakrów czy jak kto woli budowanie matrixa, w którym żyć będą ludzie dający sobą z łatwością manipulować.
Jakie popularne strategie wymienia Wodak?
Po pierwsze – oskarżanie ofiar o zbrodnie oprawców. Tutaj dobrym przykładem mogą być medialne stwierdzenia mówiące o tym, że PO jest ofiarą, która nie może nic zrobić ponieważ z jednej strony wszyscy (PiS) jej przeszkadzają, a z drugiej ponieważ zostaje brutalnie i wbrew swej woli wciągnięta w przeróżne spory. Odpowiadam: zawsze ktoś przeszkadza, zawsze znajdą się przeciwnicy i krytycy. Rząd, który twierdzi, że byłby świetny gdyby nikt mu nie przeszkadzał, jest jak kierowca, który twierdzi, że umie prowadzić pod warunkiem, że na drodze nie ma nikogo poza nim, co tak naprawdę oznacza po prostu, że nie umie prowadzić. Zaś awantury w przeważającej większości wywoływali działacze Platformy na użytek mediów. Nie jest tak, że Platforma jest (czy była) ofiarą jakiejkolwiek nagonki. Wręcz przeciwnie, dość skutecznie wykorzystywała media do robienia złej atmosfery wokół politycznych przeciwników.
Po drugie – wulgarne uproszczenia. W tym miejscu przykładów można by podać setki, jeśli nie tysiące. Autorem większości jest Janusz Palikot, ale oczywiście nie tylko jego wypowiedzi mogłyby posłużyć do zilustrowania tej tezy. Nie widzę powodu, dla którego miałabym je przytaczać, szczególnie, że z definicji są one poniżej krytyki.
Po trzecie – zaprzeczanie oczywistościom. I tutaj dużo by można napisać. Przede wszystkim wszystkie doniesienia o sukcesach PO, ewidentnie są sprzeczne z rzeczywistością. Niewątpliwym jest też także i to, że PO chciała m.in. wprowadzić
VAT na kursy językowe oraz objąć te usługi państwowymi licencjami, zaś rząd PiS praktycznie zlikwidował podatek spadkowy. Te jednak fakty nie przeszkadzają różnym ekspertom głosić, iż Platforma jest partią, która pragnie wprowadzić rozwiązania wolnorynkowe i w ogóle jest bardzo liberalna. Tyle, że jak mówi Pismo Święte, drzewo poznaje się po owocach, a w tym przypadku owoce są trochę nadgniłe i bardzo niesmaczne.
Dalej Wodak pisze,
Dyskurs i komunikacja polityczna zawsze wymagają rozróżnienia typu “my-oni”, co umożliwia zarówno budowanie pozytywnego wizerunku mówiących/piszących, jak i negatywnej charakterystyki przeciwników jako “obcy”.
I tak wyborcy PO, czyli “my” w dyskursie, są charakteryzowani jako wykształceni, nowocześni, europejscy i w ogóle “fajni”, zaś przeciwnicy PO, czyli “oni”, są przedstawiani jako głupi, zacofani, ubodzy, źle wykształceni, itd. Wprowadzenie tego podziału służy nie tylko budowaniu pozytywnego wizerunku PO, ale celem jest także właśnie skłonienie tych, którzy nie chcą, by uznano ich za należących do drugiej grupy, do stania się zwolennikami Platformy. Wiadomo, że nikt nie chce, by źle o nim mówiono (szczególnie prawdę), w związku z tym nadanie właśnie takich cech wyborcom jednej partii stanowi dla wielu motywację do tego, bo dołączyć do tak elitarnego grona.
Jak pisze Alfred Schutz,
potoczne konstrukcje pomagają określić miejsce w przyrodniczym i społeczno-kulturowym środowisku.
Dlatego właśnie zabieg odpowiedniego, dla celów danego podmiotu, scharakteryzowania wyborców poszczególnych partii jest tak skuteczny. W przypadku każdego z nas, wiedza potoczna jest tym, co pozwala nam odnaleźć się w otaczającej nas rzeczywistości. Przy czym wiedza potoczna, choć tradycyjnie łączona ze zdrowym rozsądkiem, nie jest z nim tożsama.
Clifford Geertz argumentuje, że
jeśli myśl potoczna jest w równym stopniu interpretacją bezpośredniego doświadczenia, pewną glossą do niego, podobnie jak mit, malarstwo, epistemologia czy cokolwiek innego, to, podobnie jak te dziedziny, tworzy się w toku historii (…) Można ją kwestionować, spierać się z nią, potwierdzać, rozwijać formalizować, nawet nauczać. (podkreślenie AG)
Tutaj kluczowe jest, że można jej nauczać, co przecież jest jasne, bo na tym właśnie pole