Uważam, że była to prezydentura niezbyt udana, mało efektywna, nie przyniosła przełomu. Ale zwykle dzieje się tak, że każda tragedia sprzyja łagodniejszym formom osądu osoby, która tragicznie rozstaje się ze światem" - powiedział.
No i słusznie, ale mamy do czynienia z jakimś zaślepionym pójściem dalej- ewidentnymi próbami beatyfikacji wręcz.