Wręcz przeciwnie- im krótszy okres rozliczeniowy tym częściej w branżach sezonowych pracodawca boryka się z kwestią nadgodzin i postojowego na przemian, których unika właśnie poprzez inne formy zatrudnienia.
Dłuższy okres rozliczeniowy będzie w mniejszym stopniu do tego zmuszał.
Dla mnie- obopólna korzyść.

No cóż psioczą ci, którzy wola trzymać ludzi w niepewności - pracowałeś kiedyś na umowę na czas określony przedłużaną co rok - dwa? Wiesz, ze nie dostaniesz kredytu, nie możesz zrobić jakichkolwiek planów a i tak dostajesz te same pieniądze co wtedy jak byś był zatrudniony na czas nieokreślony i w dodatku trwa to latami? Wiesz, że są regiony w środkowej Polsce, gdzie w firmach umowy na czas określony mają wszyscy oprócz prezesa/dyrektora i księgowej? I niewiele jest firm o innej strukturze? Postaw się w sytuacji człowieka, który chce założyć rodzinę Kolego. Piękny przykład banki - większość najniżej opłacanych pracowników pracuje na kasie, oni biorą na klatę klienta, jego stres i pretensje. Rotacja pracowników 3 miesiące :) Centra logistyczne - to samo. Markety - to samo... No a wracając do meritum - firmy opracowały płynność w HR zamiast w nie inwestować - dajemy im do tego narzędzia, więc po co mają to robić? Wobec czego IMHO to nie są dobre regulacje.

No właśnie nie, cytuję:
"...Kompromisowe propozycje, jak donosi Dziennik Gazeta Prawna, przewidują, że firmy zyskają możliwość zawierania dowolnej liczby umów na czas określony z pracownikiem..."
Pierwsze zdanie pod tytułem.

Zmiany w tym zakresie obserwuję od 4 lat - zawsze są to zmiany na gorsze. Ustawa "antykryzysowa" wprowadzała czasowo regulacje działające na niekorzyść pracownika, ta nie tylko zmienia je w stałe, ale - najprawdopodobniej - zmieni je z tych 24 na 36 miesięcy. Jestem gotów się założyć o dobrego burbona.
Patrząc z drugiej strony - co daje firmie zatrudnienie pracowników na umowę określoną i przedłużanie jej w nieskończoność oprócz krótszego czasu na rozwiązanie umowy? Właściwie w małych firmach nic. Bo oni - jeśli w ogóle stać ich na pracowników - mogą na wyspecjalizowaniu swoich pracowników tylko zyskać. Jeśli to w ogóle do nich dotrze, no ale skoro standardem jest traktowanie swoich pracowników jako zło konieczne to pewnie liczy się te dwie-trzy stówy więcej, które muszą im zapłacić z racji tego wyspecjalizowania i stażu są dla nich stratą nie do pogodzenia :)
Wiem co piszę ponieważ miałem własną firmę, a teraz pracuję u kogoś i jednocześnie mam firmę drugą. Ludzie przewijają się u mnie tylko ci, którym nie pasuje praca, która u mnie wykonują. A ja sam mam umowę na czas określony od 22 miesięcy. Zblokowany kredyt i plany na życie. Naprawdę wiem - z autopsji - co piszę :)

To chyba zdecydowanie lepsze, niż likwidacja Twojego stanowiska pracy nawet z prawem do odprawy.
Jest wiele branż sezonowych a i sytuacja w całej gospodarce jest mniej stabilna.
Krótki okres rozliczeniowy jak 70 innych zapisów KP to relikt czasów, gdy pracodawcy byli w 90% państwowi, był obowiązek pracy i gierkowska "stabilizacja".