Przy niedowartościowaniu akcji na początku na rynek wchodzą wytrawni gracze, którzy wiedzą, że trend się odwróci.
Akcje zaczynają rosnąć i do wzrostów przyłączają się coraz nowi inwestorzy. W końcu na giełdę walą wszyscy, emeryci, nawet rolnicy (osobiście znam jednego, który nigdy nie grał, ale ostatnio słyszał, że w funduszu akcyjnym to jest minimum 30% zysku rocznie, więc wszystkie oszczędności wpakował na giełdę). Wtedy wytrawni gracze sprzedają
akcje tym niedoświadczonym i nagle wstrzymują się z zakupami (popyt nagle znika). Wtedy dopiero ci, którzy weszli bo słyszeli od sąsiada, że giełda to taka fajna sprawa, sprzedają w panice, aż kursy znacznie spadną. Wtedy wielcy gracze znowu odkupią i tak to się kręci. Grunt, aby cały czas wymyślić jakiś bodziec do wzrostów. Ostatnio w modzie są surowce. Za kilka lat będą to np. zmiany pogody.