Teraz zakładam, że max 60% - w moim modelu mam mieć maksymalne zaangażowanie w
akcje przy takim spadku (plus minus parę procent).
A optymizm, bo ciągle te podszepty "życie na kredyt, spekulacje, deficyt - jak to w końcu ***ie" - cieszę się, że w końcu to trykneło, przynajmniej coś się wyjaśniło a na GPW zaczniemy handlować realnymi wartościami, a nie marzeniami.
Byłbym pesymistą, gdyby Endriu właśnie upłynniał rezerwy NBP :)