Popieram ten proces całym sercem, ale dwie rzeczy muszę wytknąć:
1. Tak naprawdę, będzie to Euro w roku 2012 a nie 2011. Po co ta dziecinna manipulacja?
2. Jak to jest, że harmonogram i wszystkie niezbędne uzgodnienia zaczyna się robić dopiero po ogłoszeniu daty, która przecież z tych prac powinna wynikać. Ja - prosty obywatel - wolałbym wierzyć, że mój rząd zarządza swoimi projektami co najmniej tak dobrze, jak ja swoimi.