Ramirez
/ .* / 2005-06-06 11:58
Większość podatników jest jak większość psów: oblezione przez kleszcze drapią się, bo boli i swędzi i piecze, ale to wszystko co potrafią zrobić przeciw. Więc w dyskomforcie czekają aż kleszcze same odpadną, opite krwią do użygu. Ale na wolne miejsce na psiej skórze czyhają już nastepne pasożyty pragnące się napić.Tym odpadniętym zgromadzona w odwłoku jucha starcza na tyle długo, żeby przetrwać do zmiany warty. Wracają większe, mocniejsze, doswiadczone i jeszcze głodniejsze.Mój pies jest inny. Kiedy tylko napadnie go jakieś paskudztwo zwraca sie do mnie o pomoc. Kładzie się przede mną, patrzy w oczy i drapie w najbardziej bolące miejsce. Kiedy rozpoczynam poszukiwania leży spokojnie eksponujac miejsce akcji. Momentalnie więc znajduję tam jeszcze małego kleszcza, który nie zdążył narobić większych szkód, usuwam go i palę. Ogniem. Na żywca. Jeżeli był to jedyny pasożyt, pies macha z zadowoleniem ogonem, jeżeli nie sygnalizuje drugie miejsce, itd.Oczywiście używam odpowiednich środków przeciw pasożytom i załatwiaja one problem dość dobrze, na dość długi czas. Nie usypia to jednak mojego psa czujności i co jakiś czas ordynuje on przegląd, którego skutkiem jest znalezienie jakiegoś wyjatkowo odpornego mutanta. Zniszczenie go nie pozwala na przekazanie genów odporności na leki następnym pokoleniom kleszczy.Podatnicy, nie czekajcie jak głupi pies, aż kleszcze opite waszą krwią same odpadną, bo w kolejce czekają już następne!Tak jak mój pies, nauczcie się reagować zawczasu, profilaktycznie. Po pierwsze rozpoznajcie, po drugie zasygnalizujcie, po trzecie znajdźcie Pana który bezinteresownie wam pomoże.Inaczej będziecie egzystować wyłącznie jako pokarm dla pasożytów.