Wiceminister przypomniała, że "dotąd w polskiej szkole obowiązywał schemat uczenia uczniów poprzez algorytmy, wiedzę, mówiono o rachunku różniczkowym, a nie o tym, jak go wykorzystywać i kiedy". "To trzeba zmienić. I tak się dzieje" - podkreśliła.
Owszem, tak się dzieje- po prostu o rachunku różniczkowym się już nie mówi w ogóle. Ani o macierzach, liczbach zespolonych itd. Z doświadczeń rodzinnych wiem, że po prostu uczy się już tylko prostej algebry. I tyle. Politechniki są zachwycone maturzystami ;-)