POWAŻNE WĄTPLIWOŚCI, NA KTÓRE ZWRACAJĄ UWAGĘ PILOCI:
1. Rosyjska wersja, że samolot był sprawny, może mieć związek z faktem, że Tu-154M przechodził niedawno remont generalny w zakładach rosyjskiego producenta.
2. Samolot pod koniec lotu był niesterowalny.
3. Z analizy przebiegu dotychczasowych katastrof z udziałem Tu wynika, że wiele z nich było efektem awarii drugiego silnika, który następnie niszczył instalację hydrauliczną odpowiadającą za sterownie samolotem.
4. Zalodzenie płatowca lub wlotów powietrza do silnika mogło spowodować uszkodzenie silnika środkowego, umieszczonego koło instalacji hydraulicznej, odpowiadającej za przeniesienie sterowania samolotem.
5. Relacje świadków wskazują, że pilot Tu-154M przed upadkiem próbował jeszcze podejść do góry - bezskutecznie, co także może wskazywać na utratę kontroli nad samolotem.
6. Na wysokości około 200 m z samolotem zaczęły dziać się dziwne rzeczy, tak jakby nie był już pilotowany, a spadał.
7.Skala zniszczeń maszyny i analiza obrazu rozrzutu szczątków sugerują jej awarię w powietrzu i spadanie. Pół beczki, jakie wykonał samolot, spowodowało, że kadłub był nierównomiernie obciążony i maszyna już po zderzeniu z ziemią zaczęła się rozrywać, górna część kadłuba jest słabiej chroniona.
Analizowanie katastrofy w Smoleńsku przestało mieć jakikolwiek sens z chwilą gdy pełną kontrolę nad informacją o niej przejął Putin. Nie mamy i mieć nigdy nie będziemy żadnej pewności, że jakiekolwiek informacje do nas docierające są prawdziwe. I to jest odpowiedzialność naszych władz, nie zrobiły nic, żeby dać nam choć nadzieję, że kiedyś dowiemy się prawdy. Tymczasem przy tak prowadzonym śledztwie, żadne jego ustalenia nie będą wiarygodne, tak jak nie są w tej sprawie wiarygodni Rosjanie (na ręce nikt im przecież nie patrzy).