Obywatel1950
/ 93.105.179.* / 2015-11-04 08:17
W Polsce nie ma mobbingu, lub jest marginalny. Bo przecież nie są mobbingiem słowa "Jak się nie podoba, to droga wolna!". Lub zdanie do pracowników: "Pracownik, który w czasie 12-godzinnego dyżuru ma czas na zjedzenie kanapki jest niewłaściwie wykorzystany.".
W tym drugim przypadku do dzisiaj działający dyrektor stwierdził, że "Tylko tak żartował." Być może? Jak Pani Piotrowska, która ocenia stan zachowań na podstawie "spraw" w PIP. A czy wie Pani, że byli dyrektorzy z wyrokami zabraniającymi im kierowania ludźmi bezpośrednio są trzymani jako "pełnomocnicy do spraw"? Oczywiście niby nie kierują ludźmi, ale przecież jakieś decyzje podejmują i mają do ich wykonania podwładnych. To co? Polecenia wydają przez osoby trzecie? Czyli wygląda to tak: "Powiedz Kaziu temu panu, że ma zrobić to i to."; a Kazio: "Panie Kowalski trzeba zrobić to i to." Chyba Pani nie wie o czym mówi. Zresztą sprawy do PIP podają ludzie już tak zdeterminowani, że jest im prawie wszystko jedno czy będą w tej firmie, albo mają takie dowody, że nawet PIP (podająca w pierwszej kolejności dyrekcji zakładu kto złożył pozew) nie będzie miała obiekcji, że "6to tylko słowa źle zrozumiane przez pracownika". Ale cóż wymagać od ludzi, dla których, podczas dawania porad ich potrzebującym w PIP, głównym mottem porady jest "najważniejsze to nie stracić pracy.". Tak! Ale życie mamy tylko jedno i nie chcemy być w nim traktowani jak szmaty, a jak ludzie. Zresztą chciałbym zapytać, co sądzi Pani o tym, że spadły zwolnienia grupowe w Polsce (bo drogie), a zaczęła się moda na outsourcing (bo tańszy i mogą zarobić koledzy zakładający takie firmy)? Czy to też wydaje się pracobiorcą?