qwerty637
/ 83.21.172.* / 2016-05-03 23:02
Mobbing nie jest do końca taki jasny, jak wydaje się jednej ze stron.
Zostałem zatrudniony w pewnej korporacji, jakoś tak się złożyło, że przeszedłem testy po wstępnym kilkutygodniowym szkoleniu z najlepszym wynikiem w historii. Nic imponującego, testy były wprowadzone kilkanaście miesięcy wcześniej, więc nie było dużej konkurencji, poza tym znaczną część materiału miałem opanowaną już przed szkoleniem, ukończyłem studia w tym kierunku i mam IQ 142 potwierdzone poświadczonym przez psychologa testem, więc dużo wysiłku kosztowałoby mnie nie zdanie testów wstępnych.
Jak nietrudno się domyśleć, nie wszystkim się spodobało, że przychodzi jakiś nowy i tyle już potrafi itp., ale pójdźmy dalej. Po jakimś czasie dołączyłem do zespołu i poznałem nowych współpracowników. Starałem się jak mogłem być pomocnym, chłonąć wiedzę i doświadczenie. Oczywiście nie ze wszystkimi dobrze się dogadywałem, ale było mi dane poznać kilka osób, z którymi współpracowało mi się na prawdę dobrze, a jak wiadomo w pracy jest to bardzo ważne. Nie po to tworzy się teamy i korporacje, żeby ludzie musieli głowić się samodzielnie.
Tych osób nie ma już w zespole. Jak już wspomniałem wcześniej, nie jestem taki do końca głupi i chociaż mogę nie być całkowicie obiektywny, raczej widzę co się dzieje i wygląda na to, że teraz kolej na mnie.
Nie mam pojęcia co jest przyczyną, poglądy polityczne, ulubiony alkohol, czy coś jeszcze innego, ale wyraźnie w teamie zawiązała się grupa, która czuje się bezkarnie. Z perspektywy mojej osoby, gdy tylko zaczynałem z kimś dobrze współpracować, osoba ta zostawała ode mnie odsuwana, w skrajnym przypadku do innego teamu. Wiadomo, ludzie są silni, gdy działają wspólnie. Gdy ktoś jest sam, można zrobić z niego wariata, ośmieszyć, zdyskredytować.
Mam wyniki. Wykazałem się inicjatywą, która została dobrze przyjęta i wdrożona na różne sposoby, trenowałem już kilka, jeżeli nie kilkanaście osób, pomagałem czasami wiedzą merytoryczną i doświadczeniem zwłaszcza od strony technicznej i oczywiście że popełniam błędy, zwłaszcza gdy jestem wykończony. Dlaczego jestem wykończony? Otóż nie mogę spać, bo myślę o ludziach z pracy i googluję "jak bronić się przed mobbingiem", w pracy jestem przez prawie cały dzień zdenerwowany, co bardzo mocno staram się ukryć, jednak nie zawsze mi to wychodzi, a czym jestem zdenerwowany?
Atakami skierowanymi w moją stronę, bo znowu coś mi wyszło albo uświadomiłem kogoś o błędzie (co jak już robię staram się, żeby niekoniecznie słyszeli o tym wszyscy współpracownicy), albo nie chcę się umówić z koleżanką z pracy tymi ciągłymi komentarzami. Przez długi czas byłem i jestem tym sfrustrowany, wykończony i staram się coś z tym zrobić, bo tak przecież być nie może. Poza tymi nieciekawymi stosunkami lubię moją pracę. Różne zachowania podchodzące pod mobbing mógłbym wymieniać i wymieniać. Zastraszanie, wyśmiewanie, ignorowanie, głośne, często nieadekwatne krytykowanie.
Myślę na prawdę dużo o tym, co ci ludzie ode mnie chcą i w pewnym momencie zacząłem zastanawiać się, czy pierwsze było jajko, czy kura.
Może swoim zachowaniem i wynikami sprawiłem, że koledzy z pracy poczuli się nieprzydatni zawodowo. W końcu skoro w pół godziny zrobię coś godziny, czego oni nie byliby w stanie zrobić w ogóle... Czy że koleżanka wpadła w kompleksy, bo nie chciałem się z nią umówić, albo to że nie chodzę na piwo z ludźmi z pracy (bo nie chodzę na piwo w ogóle) i to jaki robię się wyniosły i dystansuję się gdy chce się bronić, czy może współpracownik, który w przeciwieństwie do mnie ma rodzinę i dziecko zaczął bać się o stanowisko. Chociaż staram się postępować "czysto", to gdyby się tak dobrze zastanowić, to tez mogłoby być odebrane jako mobbing. Ci ludzi chyba mogą nie rozumieć, że na wszystko ciężko pracowałem. Nie urodziłem się w bogatej rodzinie, z wiedzą i umiejętnościami.
Poza tym słyszałem dosyć często komentarze, od ludzi którzy pewnie myślą, że jestem głuchy, "on nas znowu pobił", "&%$# nas zwolni". Najlepsze jest "on to chyba słyszy", a gdy próbuję się wtedy odezwać nawet na inny temat - ignorowanie.
Dla jasności nie jestem głuchy, nie chcę nikogo zwalniać ani atakować w żaden sposób i ciągle staram się współpracować.
W końcu pracuję w firmie, do której chciałem się dostać, na prawdę dużo się nauczyłem,
Oprócz tego, ze zastanawiam się ile jest w tym mojej winy i staram się spojrzeć na problem z drugiej strony, myślę o tym czy to już nie zaszło za daleko żeby to naprawić i nie powinienem zwyczajnie poszukać innej pracy.
W końcu stresuje się mnie na siłę, zawala się mnie obowiązkami z góry skazanymi na porażkę, chociaż ja dzieliłem się wiedzą, mnie mówi się tylko najpotrzebniejsze rzeczy, bo widocznie już i tak za dużo wiem, albo to rozpraszanie, gdy muszę zrobić coś ważnego, a odróżniam sytuację, w której ktoś czegoś ode mnie na prawdę potrzebuje, a sytuację, gdy ktoś przychodzi, żeby mi zepsuć dzień. I te ciągłe komentarze. Zapomniałem w