inna40+
/ 89.78.91.* / 2014-08-25 15:25
Ja też ostatnio musiałam sie zwolnić z pracy ze względu na mobbing. Też pracowałam w urzędzie państwowym.
Mało, że byłam mobbingowana to jeszcze dyskryminowana ze względu na wiek.
Pani, która zresztą sama mnie przyjęła do pracy, wykorzystywała w pełni sytuację, że jestem zatrudniona na umowę na zastępstwo + moją grzeczność i układność. Nie mogła też tego przeżyć, że mój mąż, który pracuje w banku dobrze zarabia.
To co ta kobieta wyczyniała, to już przechodziło sama nią. Niestety ale nastawiała przeciwko mnie wszystkie koleżanki z wydziału, była straszną plotkarą, wygadywała na mnie niesamowite bzdury. Dziewczyny w wydziale po prostu sie jej bały, żadna nie chciała jej podpaść, więc nikt jej nie zwrócił uwagi albo nie odzywał się, dziewczyny zbywały to śmiechem jako żart.Najgorsze jest to , ze siedziała ze mna biurko w biurko,przecież doskonale widziała czy pracuj i jak pracuję, a mimo to,wypisywała na mnie bardzo złe opinie, jako pracownika, co 2 tygodnie na piśmie przedstawiała te zle oceny mojej pracy , pani naczelnik. Ponieważ były koleżankami, zapraszały się na piwo czy inne uroczystości, więc nastawiana była przeciwko mnie rownież pani naczelnik.Oczywiście, obydwie były święcie przekonane, że z pracy się nie zwolnię bo mam 40+ lat i gdzie "stara baba" znajdzie pracę. więc jeździły jak po łysej kobyle...CIągnęlam to, no prawie 2 lata, bo rzeczywiście na pracy mi zależało, wszyscy wiemy jak jest ze znalezieniem następnej, zagryzałam zęby i pracowałam dalej. Oczywiście byłam głupia, jeśli coś wtrąciłam do rozmowy to ta rozmowa zaraz była ucinana, dając mi do zrozumienia, że co ja tam wiem - stara baba, kablowały na mnie pozostałe "koleżanki " z wydziału. jak do roboty - to byłam OK, ale jak do jakichkolwiek rozmów to byłam głupia jak but. Doszło do tego, że młodsze dziewczyny, które dopiero co przyszły do pracy, widząc jak do mnie podchodzą, też stawały się opryskliwe, odburkiwały mi cos pod nosem, etc...Ale już kropla przelewająca czarę goryczy, było straszenie mnie dyscyplinarką. Ja , która mam 24 lata pracy, wykształcenie i różne doświadczenia zawodowe mialabym teraz wszystko tarcic przez dyscyplinarką...To mnie najbardziej zdenerwowało....Nie wiem, myślę, o założenie sprawy do sądu pracy, teraz jestem bez pracy, przez te wstrętne babsztyle musiałam sie zwolnic bo nie dawałam rady psychicznie, choć mam dość silna psychikę, ale te babsztyle(szczególnie ta jedna) doprowadziły do tego, że w pracy bałam się własnego cienia. Miałam jeszcze pracować do końca sierpnia, miałam jeszcze wytrwać bo młodsze dziecko idzie do szkoły, chciałam go jeszcze do szkoły obkupić, bo wiadomo jakie sa wydatki we wrześniu ale już nie dałam rady.Przestraszyłam się,że rzeczywiście mogą mi ta dyscyplinarkę wlepić. I co ja bym wtedy dopiero zrobiła , gdzie znalazła prace,? Teraz przez te baby jestem bez pracy, następnej nie mogę znaleźć choć szukam dość aktywnie, i chyba założę sprawę w Sądzie, bo dlaczego mam teraz jeszcze być to ja tą poszkodowaną, kiedy nic złego nie zrobiłam?