Nie musiał nie wykazywać, przecież płacił połowę podatku, bo jako tfu-rca, miał 50% koszty uzyskania. Dopiero jak to wyszło na jaw i profesorowie też zaczęli swoje wykłady kwalifikować jako twórczość, to zabrano im tę możliwość. Podobnie było z darowiznami: póki wiedzieli "sami swoi" to było OK, ale gdy plebs to zwąchał to trzeba było ukrócić, bo "system" by się zawalił. Diabeł (tak mi się kojarzy, nie tylko z racji wyglądu) miał takie wpływy (albo raczej tak zagmatwał ten
VAT- co na jedno wyszło), że Pawlak, mimo, że w pierwszym odruchu go wywalił, to potem cichaczem wziął go z powrotem do (nie)rządu. Modzelewski pokazywał, się jako dobry wujek, mówiąc, że trzeba ulgowo traktować nowych
VAT-owców, a jednocześnie rozsyłał do Urzędów Skarbowych pismo, zakazujące tego. Nawet Naczelnik Urzędu pokazał mi to pismo, gdy powoływałem się na oficjalną dobrotliwość Modzelewskiego. Naczelnik był przyzwoity, widział, że błąd jest formalny, bez znaczenia finansowego, ale miał związane ręce. Po latach, po 2 pobytach w szpitalu, wygrałem w NSA, ale 10 tys. które otrzymałem za 3tys. zabrane przez komorników wcale mnie nie cieszy. Bo zapłaciliśmy my wszyscy, nadgorliwy inspektor i tak dostał premię a tfu-rca tego idiotycznie spreparowanego "systemu" nadal chodzi w glorii chwały i czesze kasę zamiast zasuwać w kamieniołomach. To, że zniszczył mnóstwo uczciwych przedsiębiorców a innych zniechęcił do zakładana biznesu, jest zwykłym sabotażem, a niezależnie od systemu za sabotaż, zwłaszcza na taką skalę, jest "czapa".