POra zmądrzeć
/ 46.113.106.* / 2011-04-12 17:38
Smoleńsk rok później. Teoria non grata.
Nie ma przesłanek uzasadniających tezę o zamachu, więc ta hipoteza śledcza została wykluczona – powiedział w piątek na konferencji prasowej prokurator generalny RP Andrzej Seremet. W ten sposób szef polskich śledczych odpowiedział na pytanie, czy są jakieś przesłanki przemawiające za tym, że prezydent Kaczyński został zamordowany. Według Seremeta, jest to niemożliwe, bo nie ma na to żadnego dowodu.
Sposób weryfikacji
Jestem ciekaw, w jaki sposób weryfikowano wersję o zamachu. Kilka miesięcy temu, po jednym z artykułów w „NCz!” zostałem przesłuchany w wojskowej prokuraturze jako świadek w sprawie katastrofy. Przesłuchująca mnie prokuratorka chciała dowiedzieć się, dlaczego forsuję tezę o zamachu. Tłumaczyłem, że wynika to z logicznych przesłanek, z polityki imperialistycznej Rosji, z zachowania samych Rosjan po katastrofie, wreszcie z tego, co wydarzyło się w Polsce, kto przejął później władzę i jak układają się relacje z Rosją. Padło więc pytanie, kto miałby zabić prezydenta. Odpowiedziałem, że moim zdaniem rosyjskie służby specjalne. Wtedy padło kolejne pytanie: czy świadek widział lub słyszał rozmowę lub był obecny na spotkaniu, w trakcie którego wydano wyrok śmierci na Kaczyńskiego lub był świadkiem jakiegokolwiek innego zdarzenia wskazującego na organizację zamachu (sic!!!). Zgodnie z prawdą od-powiedziałem, że nie. Wówczas postraszono mnie odpowiedzialnością karną za składanie fałszywych zeznań itp. Jeśli cała hipoteza zamachu była weryfikowana w taki sam sposób, jak wyglądało przesłuchanie mojej osoby, to nic dziwnego, że prokurator Seremet mógł w piątek niefrasobliwie tę tezę wykluczyć, patrząc prosto w oczy telewizyjnych kamer.
Trzeba wziąć pod uwagę, że prokurator Seremet musiał być obarczony politycznym pragmatyzmem. Ten zaś wymusza dzisiejsza rzeczywistość. Po 10 kwietnia niepodzielnie sprawująca władzę Platforma Obywatelska zapowiadała nowy rozdział w historii polsko-rosyjskich stosunków. Polega on na tym, że Polska ustępuje Rosji we wszystkim, a Rosja w rewanżu nie daje Polsce nic. Po 10 kwietnia przetrzebiono i częściowo spalono archiwa przejęte po byłych Wojskowych Służbach Informacyjnych i zdeponowane w Pałacu Prezydenckim. Umożliwiło to zlikwidowanie materiałów kompromitujących ludzi związanych z WSI, co z kolei tamtemu środowisku bardzo pomogło. Od 10 kwietnia ludzie dawnej WSI trafiają znów na atrakcyjne posadki w instytucjach podległych prezydentowi (m.in. w BBN), co pomaga Rosji kontrolować jedną swoją agenturę przy pomocy drugiej agentury. Polska zdecydowała się również na umorzenie Gazpromowi ponad 1,2 mld złotych długu, w zamian za co podpisano nową umowę gazową, jeszcze bardziej niekorzystną dla Polski niż poprzednia. Polska przestała również popierać aspiracje niepodległościowe Gruzji i wycofała się z odbudowy suwerenności energetycznej.
Prokurator Andrzej Seremet nie miał więc innego wyjścia niż powiedzieć, że nie ma żadnych oficjalnych przesłanek uwiarygodniających tezę o zamachu. Takie stanowisko oczywiście świadczy o prokuratorze generalnym jak najgorzej. Tym bardziej jeśli weźmie się pod uwagę, że część dowodów uwiarygodniających tezę o zamachu znajduje się w depozycie tajnym wojskowej prokuratury. Są tam m.in. wyniki ekspertyz aparatów telefonicznych pasażerów tupolewa. Wynika z nich, że co najmniej z kilku telefonów zarejestrowano połączenie wychodzące w czasie zbliżonym do katastrofy lub bezpośrednio po niej. Przykładem może być choćby telefon należący do śp. Zbigniewa Wassermanna, włączony na terenie Rosji 10 kwietnia nad ranem. Utajniono również ekspertyzę fonoskopijną wykonaną w Laboratorium Kryminalistycznym ABW, która wykazała, że tajemnicze odgłosy zarejestrowane na filmie nagranym w Smoleńsku telefonem komórkowym to wystrzały z pistoletów typu Makarow – używanych bardzo często przez rosyjskich milicjantów i funkcjonariuszy tajnych służb. Te i inne ekspertyzy opatrzone zostały klauzulami „Tajne” lub „Ściśle tajne”.