Była mała nadzieja w OFE

tylko jaki był sens takiej struktury: o tyle ile miało lądować w OFE o tyle powiększała się dziura w ZUSie bo trzeba było z czegoś wypłacać bieżące emerytury. Wobec czego Państwo emitowało obligację, które kupowało OFE (za jakieś kilkadziesiąt % swoich przychodów). Tak więc tak naprawdę ze tę część OFE i tak odpowiadało Państwo bo to ono było gwarantem wykupu tychże obligacji (OFE obiecało klientom że im wypłaci emerytury, a Państwo obiecało OFE że spłaci obligacje).
Trochę w tym poprawiono, żeby budżetu szlag nie trafił, ale ja bym to zrobił w nastepujący sposób:
Składkę do OFE zmniejszyć do tych 3,5% (czyli o połowę), natomiast o o 50% zwiększyć limit inwestycji OFE w akcje. W wyniku czego OFE w dalszym ciągu będzie inwestowało tyle samo w akcje. Natomiast Państwo nie będzie musiało w tej części emitować obligacji i nie będzie przez to się tak zadłużać.

Polaku mały, czy pojęcie "procentu składanego" jest Ci obce? Jeżeli przyjąć upraszczające założenie, że odkładamy 20% zarobków przed opodatkowaniem dochodowym i oszczędności te oprocentowane są na 4% z miesięczną kapitalizacją (4% powyżej inflacji, liczymy w cenach stałych, żeby można było przyjąć stałą wysokość wynagrodzenia, przy lokowaniu tak długoterminowym można taki pułap przyjąć) okazuje się, że po 20 latach pracy mamy odłożoną równowartość ośmioletnich zarobków, po 30 - osiemnastoletnich, a po 40 - to nie żart - trzydziestojednoletnich. Pamiętać tu trzeba, że późniejsza wypłata świadczenia postępuje stopniowo, więc zgromadzony kapitał przynosi odsetki, ale i bez tego starczy praktycznie do setki :). Czy może przytoczyć Ci statystyki dotyczące długości życia?
Rozumienie systemu emerytalnego zasadza się wyłącznie na jednej kwestii - ci, którzy pracują bez przywilejów emerytalnych muszą oddawać bez żadnej rekompensaty swoje pieniądze (które w przeciwnym razie stawałyby się oszczędnościami) tym, którzy mogą przestać pracować po 15 czy 20 latach oraz całej sferze nieproduktywnej (bo tej wirtualne "oszczędności" powstać muszą z faktycznych oszczędności sfery produktywnej).
I, mały Polaku, wdzięczność nie ma tu nic do rzeczy - rozmawiamy o systemie, a nie o stosunkach wewnątrz familii...

przecież taki program wyborczy miał PIS więc czego się czepiasz? Pisali przecież, że trzeba podnieść to i tamto, że trzeba zwiększyć nakłady na to i siamto. Jakby mieli worek pieniędzy bez dna

- podniesiene wszelkie oplaty w urzedach (chodszis facet
po urzedach)

chyba nie wszelkie, dówd można za darmo wymienić, a wcześniej tak nie było. No i teraz mniej papierków potrzeba z urzędu bo w wielu sprawach wystarczy tylko napisać oświadczenie.

Moze byc dówd - rozumiem ..
A tutaj cos o czym zapewne zaPOmniales dopisac:
"...16 lutego weszło w życie nowe rozporządzenie Ministerstwa Infrastruktury regulujące opłaty za wydanie prawo jady. Teraz dla wielu upragniony "kartonik" będzie droższy o około 20 procent. Młodzi kierowcy nie rozumieją polityki rządu.


Wczoraj napisał do nas w tej sprawie jeden z naszych czytelników - Poszedłem do urzędu i dowiedziałem się, że teraz będą musiał za wydanie prawo jazdy zapłacić więcej. Dlaczego? Zmieniły się druki, czy co? - mówi MM Silesii Piotrek Petz, świeżo upieczony kierowca. - Nie dość, że sam kurs jest drogi, egzamin zdaje się po kilka razy, to teraz jeszcze to - dodaje.


Obecnie wydanie krajowego prawa jazdy kosztuje 84 złote, a nie jak do tej pory 70 złotych. Wzrosły też opłaty za wydanie dowodu rejestracyjnego - teraz 54 zł, komplet nalepek legalizacyjnych 12,5 złotych, pozwolenie wydawane przy czasowej rejestracji pojazdu z urzędu 13,5 złotych, natomiast przy czasowej rejestracji na wniosek właściciela pojazdu - 18,5 złotego. Wzrost opłat wyniesie od 13 do 20 procent poprzednich stawek. Niektórzy zmianę opłat upatrują w próbie wyrównania budżetu po zlikwidowaniu opłat za wydawanie dowodów osobistych, która weszła w życie z nowym rokiem.


- Dowód jest teraz za darmo, ale przecież skądś na niego trzeba znaleźć w budżecie pieniądze. No to wymyśliły urzędasy, że odbija to sobie na kierowcach, których jest przecież coraz więcej. Takie przerzucanie piłeczki by załatać dziurę - wyjaśnia MM Silesii Włodzimierz, sosnowiecki taksówkarz..."

Jarek, POsrancze, nie rzadzi od 5 lat. Dotarlo to do Ciebie? Jarek nie szedl do wladzy pod haslem uzdrawiania gospodarki - jego naczelnym haslem byla walka z korupcja, co skutecznie robil (swiadczyly o tym ucieczki najwiekszych przekreciarzy III RP i wrzaski zlapanych za reke). Brak korupcji jest podstawa uzdrawiania ekonomicznego panstwa - gdy wchodzi sie na zachwaszczone pole to na samym poczatku wyplenia sie chwasty, bo nawet gdy jeden pozostanie to zasyfi cala plantacje .... To jest podstawa zdrowia kazdego Panstwa. Rozumiesz to? Gospodarka za Jarka hulala az milo!
A teraz rzadzi Tuskozgraja sterowana przez Czempinskich i innych Kiszczakow z cienia - nad tym moze sie zastanow.

dlaczego jesteś wulgrany? Mamusia cię tego uczyła? Jakie ty człowieku masz wzorce oprócz guru Jarka? No nic, standardowo nie będę sie zniżał do twojego poziomu.

ponad 300 mld dlugow do kasy panstwa

już ci tłumaczyłem. Każdy rząd nawet Jarek, zaciągali długi, a to oznaczało że z roku na rok trzeba płacić wyższe odsetki. Kolejna sprawa, skoro w czasie wielkiej hossy gospodarczej rząd PIS się zadłużał to sądzisz, że w czasie największego kryzysu od lat 30 będzie inaczej? Podczas gdy większość krajów także mocno musiała się w tym okresie pozadłużać. Kolejna rzecz to nie wiem czy wiesz ale większość tych długów to efekt reformy emerytalnej z 99 roku.

ponad 70 tys urzednikow wiecej w ciagu ostatnich 4 lat

PIS też w dwa lata zwiększył zatrudnienie o kilkadziesiąt tysięcy. Tyle, że ża PISu nie zwiększyła się liczba zadań, natomiast za PO masa osób musiała być zatrudniona do projektów unijnych. Kolejna rzecz to likwidacja gospodarstw pomocniczych. Wobec czego automatycznie zwiększyła się "liczba urzędników" (upraszczając, za PISu osoba sprzątająca czy też ochrniarz nie był liczony jako urzędnik, natomiast za PO tak.)

no to niech ci będzie i kilkanaście tysięcy. Ale projekty unijne pełną parą ruszyły dopiero później, nie wmówisz mi że tyle samo ludzi było potrzebnych do tego np. w 2006 roku jak w 2010

bla bla bla dalej nie wynika z tego to, że 5 lat temu potrzeba było tyle samo ludzi do obsługi projektów co pare lat temu.
I trochę kultury chamie, wiem że w twojej sekcie to problem, ale postaraj się.

widzę że nie masz pojęcia o projektach unijnych, także może się nie wypowiadaj.

na pewno nie taki rozdawczniczy jak PIS, przynajmniej ostatnio. Poza tym PO teraz nic nie rozdaje tylko zajmuje się najwazniejsza kwestią czyli ograniczaniem deficytu.

przynajmniej ostatnio??? czyli przed wyborami
obiecywali nam gruszki na wierzbie????

chodziło mi o wybory z 2007
Po wyborach nagle
okazuje sie ze znajdujemy sie w czarnej dupie
kryzysu i trzeba ciąc wydatki. A miesiąc wcześniej
nie trzeba było???? Nie boli cię odbyt od tego
dymamia w żywe oczy?

mam na tyle dużą świadomość, że orientuję się w sytuacji gospodarczej kraju i świata, więc wiedziałem że to tylko kwestia czasu, kiedy będzie trzeba zacząć trochę ciąć. A co do wieku emerytalnego to dla mnie było jasne jeszcze z 7-8 lat temu, że trzeba będzie wiek podnieść i tylko mnie dziwi że wcześniej nikt tego nie zrobił. No ale strach przed spadkiem poparcia robił swoje.
Ale oczywiście możesz kibicować żeby nastała tu Grecja, twoja wola.

ty jestes świadomu ale miliony innych jak
widzać nie.

no i tutaj jest problem, bo jak spytasz kogoś czy woli pracować dłużej (czytaj wybrać partię która mu to załatwi) czy pracować krócej a w razie W dostawać duży socjal (czyli wybrać partię która lubi "dawać") odpowiedź byłaby raczej prosta. Bo najważniejsze dla człowieka jest TU i TERAZ. Dla przeciętnego obywatela nieistotne jest na ile będzie zadłużone Państwo, wszak to nie jego problem.
Ale sądzę, że może jednak czasem warto nie mówić od razu wszystkiego, może to i brutalne, ale dla dobra kraju w dłuższej perspektywie może być dobre.
Przecież też wolałbym pracować krócej, płacić niższe podatki itd ale wiem jak jest. Poza tym traktuję to też w trochę innych kategoriach. Otóż były Pokolenia Polaków, które musiały walczyć za kraj, było pokolenie które zmagało się z PRL, a ja jestem w pokoleniu, które musi intensywnie pracować dla dobra kraju. Dla mnie to swego rodzaju patriotyzm (choć pewnie i tak zaraz mnie co niektórzy zjadą, w końcu patriotą może być tylko ten co głosuje na PIS).

chciałbym żeby nasi rządzący
sobie też odjęli od koryta

naturalna sprawa

No i jeszcze zajmuje się drenażem kieszeni najuboższych ! nie ruszając tych godniejszych ! czy równiejszych jak kto woli .