W.M.
/ 83.13.5.* / 2009-05-18 18:57
(hipoteczne kredyty ;śmieciowe;). Te spółki hipoteczne, których źródłem były kredyty podpisywane przez nie same, poświadczały kredyty pożyczkobiorcom. Agencje ratingowe obligacji, które dawały tym obligacjom śmieciowym najlepsze oceny, rzekomo działały na podstawie bezpośredniej oceny. Tak jedne jak i drugie były wynagradzane z sutych prowizji, według tego, jak dobrze działały na papierze. To rażący konflikt interesów. Takich przykładów można podać dziesiątki. Chciałbym aby kategorycznie zabroniono pewnych działań i wymagano o wiele większej jawności, w przypadkach praktyk, które są dozwolone.
Jednym z głównych nadużyć, które doprowadziły nas do wielkiej katastrofy w latach dwudziestych była zbyt wielka liczba spekulacji opartych na pożyczonych pieniądzach. To działa bardzo ładnie, gdy ceny aktywów rosną, ale kiedy bańka pęka i ceny zaczynają spadać, cały ten system ciągnie w dół. Jest to ryzyko dla całego systemu kredytowego i całej gospodarki, gdyż prowadzi do ograniczenia kredytów w momencie recesji co ją tylko pogłębia. Widzieliśmy ograniczenia możliwości działania nawet Systemu Rezerwy Federalnej, jeśli chodzi o możliwości zatrzymania tego procesu wypłacania zaliczek kapitałowych i bardzo tanich kredytów.
Gdy składnik aktywów okazuje się być warty mniej niż dług wobec tego składnika, to nie jest to już tylko kryzys płynności, ale wypłacalności. Ekonomista Irving Fisher pisał w roku 1933, że wielkie kryzysy pojawiają się, gdy zabezpieczenia kredytu mają mniejszą wartość niż długi z nim związane. To dlatego obecna sytuacja jest tak niebezpieczna i wymaga aby pojawiły się regulacje i zaczęli działać politycy.
To tez politycy zaczęli działać.
W ramach tzw. bazylejskiej umowy kapitałowej (przyjętej pierwotnie przez państwa grupy G-10 w 1988 r. i sukcesywnie nowelizowanej w 1996 r. i 2002 r.) banki zostały zobowiązane do przestrzegania ujednoliconych zasad obliczania adekwatności kapitałowej. Brzmi nieco skomplikowanie, ale w istocie chodziło o to, aby banki utrzymywały określony stosunek (8%) kapitału własnego do aktywów ważonych ryzykiem, przy czym regulacje bazylejskie precyzowały, co dokładnie mogło uchodzić za ;kapitał własny; i jakie wagi ryzyka miały być stosowane do jakich aktywów. Obligacje państw OECD uznano za całkowicie bezpieczne i przypisano im wagę 0%, kredyty hipoteczne miały wagę 50%, a różne instrumenty strukturyzowane gwarantowane przez Fannie Mae i Freddi Mac 20%. Jeśli więc, na przykład, bank posiadałby kapitał akcyjny wart 10, a poza tym: obligacje rządu USA warte 100, kredyty hipoteczne warte 100 i MBS-y (mortgage-backed securities) gwarantowane przez Fannie lub Freddie warte 100, to współczynnik adekwatności kapitałowej wynosiłby:
10/(0*100+0,5*100+0,2*100)=14,3%
Od razu widać, że taki system był podatny na różne formy ;arbitrażu kapitałowego;. Załóżmy np., że bank z naszego przykładu udzieliłby kolejnego kredytu kredytu hipotecznego na sumę 100. Wówczas - jak łato się przekonać - współczynnik adekwatności kapitałowej gwałtownie by się pogorszył:
10/(0*100+0,5*200+0,2*100)=8,3%
Ale wyobraźmy sobie, że nasz bank ma przedsiębiorczego prezesa, który wpada na pomysł, aby udzielony kredyt natychmiast sprzedać Fannie Mae. Transakcja przechodzi pomyślnie, a Fannie kupiony od banku kredyt rozparcelowuje na obligacje (MBS) i sprzedaje na rynku wtórnym. Rozpychając się na rynku łokciami, nasz bank skupuje całą emisję obligacji, powiedzmy za 100 (pomijamy tu oczywiście dla uproszczenia szereg opłat, prowizji itp.) i - po pozornie idiotycznym ruchu - kończy w tej samej sytuacji, w której był początkowo, tzn. z kredytem hipotecznym wartym 100. Zmienia się jednak współczynnik adekwatności, który w cudowny sposób rośnie do 11%, bo przecież to, co kiedyś było kredytem z wagą 50% teraz jest MBS-em z wagą 20% - voila!
No dobrze, ale po tym przydługim wstępie czas przejść do głównego tematu. Otóż instytucje amerykańskiego nadzoru finansowego - Fed, Departament Skarbu i FDIC - rozpoczęły pod koniec października konsultacje w sprawie zmiany systemu wag bazylejskich. Nadzorcy uważają, że skoro Fannie Mae i Freddie Mac zostały przejęte przez skarb państwa, to nie ma sensu dalsze utrzymywanie wagi 20% przy gwarantowanych przez nie aktywach i warto byłoby obniżyć ją co najmniej do 10%. Aby wyrobić sobie jakiś pogląd na praktyczne znaczenie tego posunięcia wróćmy do przykładu naszego banku. Po ;wypraniu; udzielonego kredytu hipotecznego współczynnik adekwatności kapitałowej wzrósłby do 14,3%, mimo że bank w żaden sposób nie zwiększył zabezpieczenia kapitałowego.
I niby nie ma w tym nic dziwnego: w końcu Fannie i Freddie zostały przejęte przez rząd USA, więc ich zobowiązania są teraz zabezpieczone przez skarb państwa (tzn. wszystkich podatników). Pytanie tylko, czy aby na pewno gwarancja państwa, które w ostatnim czasie stara się zagwarantować wszystko, co tylko można faktycznie warta jest tych dziesięciu punktów procentowych.
Wymiana handlowa
Głównymi odbiorcami towarów ekspo