Plany zagospodarowania w kapitaliźmie, to jak sznurek do snopowiązałek w socjaliźmie. Oba te problemy stają się samorozwiązywalne przy zmianie systemu, lub co najmniej panującej opcji politycznej (tylko, że ja już nie wiem co to jest opcja polityczna - wydaje się, że to jakaś choroba, natręctwo, fobia, no w każdym razie patologiczne widzenie rzeczywistości - to pewne). Więc jak już chorzy na coś innego politycy zostaną wybrani, to może i plany zagospodarowania powstaną.