jasne że dadzą mniej, ale i tak na niezłą brykę wystarczy.
najważniejsze, że mogę spać spokojnie.
Od dawna się nad tym zastanawiam: im lepszy i droższy samochod kupuję tym mniej o niego dbam. Po prostu ma jeździć, a jak zaczyna szwankować to go sprzedaję, nie bawię się w żadne remonty, naprawy itp., tylko podstawowy przgląd. Nawet otarcia i zarysowania coraz mniej mi przeszkadzają. Ostatnio ktoś mnie przytarł na parkingu, nawet nie mam czasu ani zgłosić do ubzpieczalni, ani naprawić. Może jak się trafi większa stłuczka to zrobię wszystko hurtem.
Najbardzej wychuchany i wypieszczony był mój pierwszy samochód FIAT 125p. Jak sobie przypomnę, że sam go myłem, odkurzałem a nawet szlifowałem i lakierowałem miejsca korozji, to aż mnie ciarki przechodzą, że mógłbym to jeszcze kiedyś robić.