Najwybitniejsi profesorowie ekonomii mogą jedynie opisywać zaszłe zdarzenia, szukając różnych algorytmów, a żaden z nich nie jest w stanie przewidzieć co będzie za kilka miesięcy. Po co w ogóle taka nauka, po co studentom wkuwać setki nieaktualnych reguł?
Niejaki profesor, Vincent Jan Rostowski, tydzień temu tłumaczył, że PiS-owskie pomysły na gospodarkę będą kosztowały budżet kilkaset miliardów złotych. Po powtórnym expose premiera Tuska obiecuje wyłożyć kilkuset miliardów złotych i powiada, że będą one neutralne dla budżetu. Za to w przyszłym roku ma Nobla już w kieszeni.