acomitam
/ 83.25.128.* / 2009-04-14 07:23
Tak się u nas martwią poziomem uczelni prywatnych, a co ze studentami zaocznymi na uczelniach publicznych? Przecież to jest zgroza! Jakoś nie słychać, aby ministerstwo chciało coś zrobić z tym fantem. Podejrzewam, że jak zwykle chodzi o kasę. Pewnie w pojęciu pani minister najlepiej byłoby gdyby studenci uczelni prywatnych zasilili szeregi studentów zaocznych na uczelniach publicznych i w ten sposób problem finansowania wyższego szkolnictwa publicznego przestałby spędzać sen z powiek. Ubawiła mnie uwaga o konieczności podnoszenia poziomu kształcenia na naszych uniwersytetach. Jak można podnosić poziom na uniwersytetach obniżając go ciągle w szkołach podstawowych i średnich? Przecież już teraz program nauczania z matematyki czy fizyki to kpina. Różni spece od humanizacji nauczania, którzy z ogromną dumą oświadczali publicznie że z matmy czy fizy byli w szkole durni jak przysłowiowy but z lewej nogi, otóż ci "spece" tak skutecznie okroili programy z przedmiotów ścisłych, że na politechnikach pierwszoroczniacy maja problemy z podstawowymi sprawami. No i sprawa ostatnia... kadra na uniwersytetach. Gdy nie rozgoni się towarzystwa wzajemnej adoracji, tych zastępów starych pryków, którzy z nauką nic wspólnego nie mają, a jedyne co potrafią to psioczyć na swój ciężki lost starszego wykładowcy i nędzne zarobki, żaden projekt poprawy nauczania nie ma szans. Jestem przekonany, że starych pryków z uczelni nikt nie ruszy.