ByŁyPrezesSM Domator
/ 89.228.66.* / 2007-03-22 16:32
List otwarty
Wszystkich nas osądzi Pan Bóg, a mnie dodatkowo w niedalekiej przyszłości Sąd. Sąd – Temida ukaże całą prawdę, wyda wyrok i wtedy będziecie Państwo mogli obrzucać mnie kamieniami… lub zadumać się nad losem niewinnego, zaszczutego człowieka.
1) Rolę prezesa SM Domator pełniłem 10 lat. Jako członka Spółdzielni wybrano mnie abym walczył o 150 mieszkań, które były w budowie i pomimo, że spółdzielcy wpłacili 100% wstępnych kosztów, nie wystarczyło nawet na budowę pełnego stanu surowego. Z pomocą Rady Nadzorczej oraz fachowców z zakresu budownictwa i prawa – Marka Starzyńskiego i Stanisława Jasińskiego dopiąłem swego. Uratowałem zarówno mieszkania, jak i pieniądze spółdzielców (w tym także swoje). Wszyscy dopłaciliśmy ogromne pieniądze tj. drugie 100% (gdyż w między czasie drastycznie wzrosły ceny mieszkań). Po tym chciałem zrezygnować z (na tamten czas) zaszczytnej, lecz i wtedy i teraz bardzo niewdzięcznej funkcji, lecz na prośbę spółdzielców z satysfakcją pozostałem. Przez 7 lat otrzymywałem oklaski po każdym Walnym Zgromadzeniu. Budowaliśmy dalej. Niestety przedmiotowa budowa, za którą mam teraz sprawę w Sądzie trafiła na okres ogromnej recesji gospodarczej i dekoniunkturę w kraju. Pomimo wielu przeciwności losu w czasie, gdy upadło wiele firm i spółdzielni, po wielu wylanych przeze mnie i niektórych spółdzielców łzach z mozołem i trudem ale budowę ukończyliśmy.
W SM Domator wszyscy otrzymali mieszkania, nikt nie został na lodzie, tak jak np. w Samych Swoich czy też innych spółdzielniach. Faktem jest, że od ceny wstępnej spółdzielcy dopłacili ok. 20% i mieszkania wybudowaliśmy w cenie ok. 2150 zł. za m2. Obecnie tj. zaledwie po kilku latach każdy ze spółdzielców zarobił ponad 100% na swoim mieszkaniu. Miliony, którymi mnie obarczono są wyssane z palca na podstawie opinii biegłej sądowej, która została powołana w mojej sprawie karnej. Właśnie ta biegła sądowa stwierdziła, że tak jak w spółdzielni Pojezierze powinienem w 1999 i 2000 roku budować mieszkania w cenie, 1480 zł za m2. Myślę, że biegła zatraciła poczucie czasu i pomyliła się o kilka lat. Świadczy o tym fakt, iż ta sama opinia służyła w innej sprawie przeciwko prezesowi Pojezierza Panu Zenonowi Procykowi, że drastycznie zaniżył cenę metra, by sprzedać mieszkania dla „prominentów” Olsztyna. Biegła przyrównała cenę metra z tamtej opinii do ceny budynku, który my budowaliśmy. Nadto na żądanie organów śledczych w mojej sprawie inne spółdzielnie olsztyńskie przysłały pisma z wysokością cen mieszkań budowanych w 1999 i 2000 roku. Ceny te były identyczne lub bardzo zbliżone do cen w mojej spółdzielni, tj. SM Domator. Sami Państwo teraz widzicie z czego wynika ta „milionowa niegospodarność”. Pani biegła dla swojej fantazji mogła stwierdzić, że powinniśmy budować po 1000zł za m2, wtedy nie było by ok. 5,7 mln a np. 12 mln niegospodarności, i jeszcze większa sensacja. Jaki wykonawca by za tyle budował, czy według biegłej miał dokładać do interesu?
2) Pożyczka 2,9 mln była wzięta na potrzeby całej spółdzielni i skoro ktoś stwierdza, że o 1 mln była za duża (bo myśli tylko o ul. Pstrowskiego) to jak można to nazwać stratą 1-go miliona. Pieniądze te przecież wpłynęły na konto spółdzielni. Jeżeli ktoś uważa, że ten 1 mln był niepotrzebny to niech go zwróci pożyczkodawcy. Rozumiem, gdybym był posądzony o niepotrzebne odsetki od tego 1 mln, to jeszcze by miało jakiś sens – ale jaki milion straty? Jednak ta pożyczka nie dotyczyła samej ul. Pstrowskiego i dany milion też był potrzebny.
3) Obwinia się mnie też za to, że po 3 latach starań udało mi się załatwić pożyczkę. Dobrze, że znalazłem chętnych, których przekonałem, że warto spółdzielni jej udzielić. Rozpiętość odsetek w bankach na ten okres wynosiła od 11 do 20%, z tym że trzeba było wyłożyć prowizję i hipoteczne zabezpieczenie, dwa razy większe niż pożyczka. Ja załatwiłem pożyczkę w oprocentowaniu, wstępnie 15%, a w kolejnych latach 13% bez jakiegokolwiek zabezpieczenia! Pożyczkodawca obawiał się tylko jednego, czy pieniądze będą mu zwracane, gdy ja nie będę prezesem, gdyż mnie jako osobę którą zna ponad 20 lat obdarza całkowitym zaufaniem. Stąd zapis w akcie notarialnym o tych nieszczęsnych 10 latach mojej prezesury. Jednak nie było tam obligatoryjnego obowiązku i „musu” natychmiastowego zwrotu pożyczki, jak wielu to kłamliwie podkreśla, a był zapis, że w razie mojego odwołania pożyczkodawca może zażądać jej zwrotu. Jednak, gdyby mój następca uczciwie spłacał pożyczkę wcale by do tego nie musiało dojść.
Od kilku lat mieliśmy zgodę spółdzielców na zaciągnięcie zobowiązań na 6 mln. We wstępnej fazie pożyczka miała opiewać na kwotę 5 mln. Jednak dzięki powolnemu zbywaniu niechcianych, a niezbędnych do zrealizowania budowy lokali użytkowych, w tym garaży, pożyczkę wzięliśmy o wiele niższą tj. 2,9 mln. Spółdzielcy przez ostatnie 3 walne zgromadzenia ganili nas za to, że zarząd jest nieefektywny i nie może nic wskórać w bankach i przez to nie może ukończyć budowy. Dlatego też po uzyskaniu pożyczki wielu nie ukrywało swojej radości. Precedensem i naprawdę czymś nadzwyczajnym jest uzyskanie tak wielkiej kwoty jako pożyczki, bez zabezpieczenia, jednak mi się to udało i czy to jest przestępstwo? Czy zarzut ten nie jest zupełnym absurdem i tak kosmicznie czymś nierzeczywistym, że zastanawiam się czy to świat zwariował czy ja? Gdybym wziął z banku pożyczkę, na większe oprocentowanie, z zabezpieczeniem tj. hipoteką na 6 mln – to co? Było by wszystko w porządku. Ja przez trzy lata wielokrotnie próbowałem wziąć pożyczkę z banku, ale nie spełnialiśmy stosownych kryteriów bankowych, jednak moim zdaniem szarego, normalnego człowieka lepiej się stało.
4) I co dalej? Kolejne szykany i nagonka z uwagi na donosy kilku (bardzo „życzliwych” mi osób). Widząc że mój czas w SM Domator dobiega końca zacząłem szukać nowej pracy. Nie będę tutaj omawiał całości, gdyż nie ma to wielkiego znaczenia. Po prostu – zostałem zatrudniony w Agencji Rozrywkowo – Rekreacyjnej Venus przy ul. Lipowej 15 jako szef ochrony i fakt ten, że znalazłem STAŁE ŹRÓDŁO DOCHODU jest czymś chyba normalnym i oczywistym. Czy to ma być przestępstwo, czy to źle? A co, mając na utrzymaniu dzieci mam kraść lub żebrać? Chyba oczywistym jest, że każdy człowiek marzy o znalezieniu stałego źródła dochodu. Co mówi przysłowie, które opiera się na sprawdzonej przez czas mądrości ludzkiej – „żadna praca nie hańbi”. Znalezienie w tych trudnych czasach jakiejkolwiek pracy jest bardzo trudne, a w szczególności dla mnie, gdyż zostałem osaczony jak pies. Następczyni zwolniła mnie dyscyplinarnie – na szczęście sprawiedliwość zwycięża i Sąd nie podzielił zdania tej osoby i uznał, że stosunek mojej pracy nastąpił za wypowiedzeniem.
Wiem, że zaraz posypie się grad gromów od tej osoby i grupki jej popleczników. Na ostatnim Walnym Zgromadzeniu osoba ta chciała aby do Rady Nadzorczej wybrano jej gorących zwolenników, okazało się już wtedy, że jest to naprawdę nieliczne grono. Jednak za jej poplecznikami głosowało raptem dwadzieścia kilka osób i do Rady te osoby się nie dostały. Oszczerstwa tej osoby są tak nierzeczywiste, jak jej jeden z wymysłów, że posiadam nieruchomości na wyspach Bahama.
Jest to ostatnie pismo i komentarz w tych sprawach. Pomimo spodziewanych dalszych oszczerstw spowodowanych moim obecnym wystąpieniem postaram się powstrzymać z wyrażaniem swojej opinii. Nie życzę nikomu znaleźć się w takiej absurdalnej sytuacji jak ja. Wybrany przez równych sobie do pomocy, zrobiłem tak wiele, dla tak wielu, a tak bardzo cierpię z powodu oszczerstw tak niewielu. Głęboko wierzę, że w niedługiej przyszłości wszystkie okoliczności się wyjaśnią a Sąd wyda sprawiedliwy wyrok.
Leszek Stefański