Hmmm, też tak mi się wydaje, że to jeszcze nie czas na krach. Zwodzenie ludności będzie trwało w najlepsze, FED będzie czarował, banki będą czarowały. Odwlekanie nieuniknionego będzie się przeciągało, a w tym czasie indeksy będą sobie to spadać, to rosnąć, bo dzieci hossy nie tak łatwo pozbywają się złudzeń i będą się stopniowo przyzwyczajać do coraz to gorszych wieści i wmawiać sobie, że "teraz to już jest taka rzeźnia, że gorzej być nie może" i znowu będą kupować
akcje w nadziei na lepsze jutro. Aż nagle zdarzy się coś takiego, że nie będzie żadnego "ale" i wtedy - być może - będzie krach. A jak będzie, to gigantyczny.