Gazeta Wyborcza
PGNiG pójdzie z torbami za zgodą rządu
Czy za zgodą rządu PGNiG będzie mogło tracić pieniądze na inwestycje tak kiepskie, że nawet grożące bankructwem? Jak twierdzą eksperci, to najczarniejsze konsekwencje zmian w statucie PGNiG, które w czwartek ma przyjąć walne zgromadzenie akcjonariuszy spółki - napisała Gazeta Wyborcza.
Czwartkowe walne zgromadzenie akcjonariuszy PGNiG ma radykalnie przemeblować statut gazowego koncernu. Z 52 zmian w tej "konstytucji" spółki największe konsekwencje mają dwa całkowicie nowe zapisy przyznające szczególne uprawnienia skarbowi państwa.
Jeden zapis przewiduje, że bez pisemnej zgody Ministerstwa Skarbu PGNiG nie będzie mogło zawierać nowych umów na import gazu ani zmieniać dotychczasowych. Drugi zapis zezwala gazowemu koncernowi na angażowanie się w inwestycje "konieczne dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego Polski", które jednak "trwale lub przejściowo pogarszają efektywność ekonomiczną działalności spółki". Innymi słowy, chodzi o umowy, które mogą nawet całkowicie pochłonąć zyski firmy. Także te wątpliwe ekonomicznie umowy będzie musiał na piśmie podżyrować minister skarbu, ponosząc za nie odpowiedzialność.
Rząd bez trudu może przeforsować te zapisy - ma 85 proc. akcji gazowego koncernu.
Analitycy nie kryją zaskoczenia. - To dziwne zapisy w spółce publicznej. Spółka publiczna, która ma wielu akcjonariuszy, powinna angażować się w inwestycje i umowy, które podnoszą wartość spółki, a rezultatem takich działań jest zysk netto. Proponowane zapisy pozwalają na działania, które doprowadzą do uszczuplenia wartości spółki nawet na trwałe - jak podkreślono. Skarb państwa może przeforsować takie zapisy, ale to będzie nie fair wobec drobnych akcjonariuszy - uważa Adam Ruciński, doradca inwestycyjny z kancelarii Ruciński i Wspólnicy.
Ruciński i Adamiec uważają, że jeśli państwo chce dla siebie takich preferencji w PGNiG, to wcześniej powinno odkupić
akcje tej spółki i w ogóle wycofać ją z giełdy.
Alfred Adamiec: - Priorytetem obecnego rządu jest bezpieczeństwo energetyczne i podpisując umowy gwarantujące dostawy, rząd odniesie sukces. Ale takie zapisy w spółce notowanej na giełdzie na pewno zniechęcają inwestorów, zwłaszcza dużych, z zagranicy. Jeśli w przyszłości zmaleją dywidendy od zysku państwowych spółek i rząd - ten albo przyszły, bardziej liberalny - będzie chciał kontynuować prywatyzację PGNiG, to duzi inwestorzy kupią
akcje tej spółki, ale zażądają dużego dyskonta.
Czy zezwolenie na nierentowne z założenia inwestycje obejmuje umowy, które mogą doprowadzić do bankructwa PGNiG? - Nie sądzę, aby za tymi zapisami kryły się złe intencje. Ale sam zapis jest rzeczywiście niebezpieczny. Jeśli znajdzie się osoba, która chciałaby dokonać nadużyć, to w majestacie tego zapisu będzie mogła zrobić wszystko - uważa Adam Ruciński. - To również zapis korupcjogenny, zezwalający na negocjowanie umów, które ograniczą rentowność spółki - dodaje Adamiec.