pola989930
/ 178.183.235.* / 2012-12-30 04:49
Panie Premierze Piechociński.Zyczę Panu powodzenia,więc jeśli Pan pozwoli,napiszę co myślę o rozmowach z Włochami.Z nimi naprawdę trzeba umieć rozmawiać.Moja córka studiowała w Bolonii i mieszkała tam 6 lat.Poznała dialekty włoskie i mentalność Włochów,różne dla różnych regionów.Teraz pracując w sekcji włoskiej,firmy amerykańskiej,ma codzienny kontakt z włoskimi firmami i firmami na całym świecie.Ale rozmowy z Włochami niczym nie przypominają rozmów np.z Finami,czy Anglikami.Włosi krzyczą już na wstępie rozmowy,ale wystarczy,że usłyszą charakterystyczny dialekt,czy zabarwione humorem pytania dotyczące spraw dla nich ważnych,jak kuchnia,piłka,rodzina miękną.Ważny jest dla Nich i wygląd,i płeć rozmówcy.Trzeba pachnieć dobrym mydłem i dobrą perfumą i umieć chwalić,chwalić...Cenią kompetencję rozmówcy,choć sami bałaganią.Bałaganiarstwo,to jedyna stara cecha,jaka im pozostała.Ale tego mówić nie wolno.Mają piekielnie silne związki zawodowe i z nimi też należy umieć rozmawiać,udowadniając im,że nasze zamiary w niczym nie zagrożą włoskiemu pracownikowi,a wprost przeciwnie.To kwestia dyplomacji w rozmowie,a jak wiemy dyplomacja,to nie zawsze cała prawda.I jeszcze jedno,dobrze mieć na sobie coś włoskiej marki,to im pochlebia.Wiem,że nasi dyplomaci dobrze o tym wiedzą,ale może te moje opinie przydadzą się ludziom,którzy myślą o biznesowych rozmowach z Włochami.Zyczę powodzenia i dobrych kontaktów.