Forum Polityka, aktualnościGospodarka

Pięść PiS-u dosięgnie wszystkich niesprawiedliwych przedsiębiorców

Pięść PiS-u dosięgnie wszystkich niesprawiedliwych przedsiębiorców

Wyświetlaj:
Zuut / 217.153.241.* / 2006-01-07 14:28
Jestem mile zaskoczony krytycznymi komentarzami czytelników jakie sprowokował powyższy artykuł gdyż prezentowany przez autora sposób myślenia występuje dość powszechnie wśrod polityków i publicystów, którzy na dodatek chcą uchodzić za specjalistów. Te poglądy są najczęściej przypadkowym zlepkiem zasłyszanych idei importowanych z mediów zachodnich ale pozbanionych kontekstu i często nie pasujących zupełnie do naszych krajowych realiów. Od lat powtarza się w kółko, że najlepiej wszystko sprywatyzować a wtedy i budżet zyska i obywatele. Przywoływany jest często przykład Wielkiej Brytanii i rozwiązania wprowadzone przez panią premier Tacher. Nie słyszałem jednak aby ktoś wspomniał, że owszem pani premier sporo prywatyzowała ale w taki sposób aby przedsiębiorstwa zostały w rękach brytyjskich. Nie pisze się także o tym, ze częściowo prywatyzacja nie sprawdziła się i następcy pani premier musieli pewne realizacje odkręcać. Wielka szkoda, że jakiś dociekliwy dziennikarz nie prześledził tego wszystkiego, bo może jakieś konstruktywne dla nas wnioski można z tych procesów wyciągnąć. Na zasadzie uczmy się lepiej na błedach innych. Poza tym teorie liberalnej gospodarki zwłasza przekładane na polski języch i sytuację ekonomiczną są dosyć nośne ale niestety uproszczone i często, z braku wyobraźni czy dociekliwości samych propagatorów, opierają się na półprawdach. Niedawno była jakaś migawka informacyjna, że poczta źle funkcjonuje i obciąża budżet. Ilustracją do tej informacji była wypowiedź pani Gronkiewicz-Waltz, która oczywiście stwierdziła, ze najlepiej pocztę sprywatyzować i wtedy my wszyscy (nasze pieniądze z budżetu) przestaniemy do tego interesu dopłacać. Proste, prawda? A właśnie, że guzik prawda. Gdy poczta będzie w rękach prywatnych to przede wszystkim jej właściciel czy właściciele będzie chciał mieć oczywiście z tego zysk. Co w tym dziwnego takie są zasady ekonomii - już słyszę. Ale w sytuacji quasi monopolu usługi w sytuacji niczym nie ograniczonej konkurencji jest pewne jak w banku, że ceny usług a zależności od pazerności właścicieli będą mniej lub szybciej rosły. Może dojść do tego, że będziemy mieli najdroższe usługi pocztowe w Europie tak jak już teraz mamy najdroższe usługi telefoniczne. No trudno, takie są prawa ekonomi - słyszę? Ale mnie to nie przekonuje i jako szary obywatel skazany na łaskę takiego monopolu pocztowego stanowczo protestuję i pokładam jedyną nadzieję jaka mi pozostaje w rządzie, że zrobi z tym porządek. Jeśli taki właśnie interwencjonizm państwowy chce autor tutaj ośmieszyć to raczej ośmiesza się sam. Skoro tymi zagadnieniami się interesuje i zajmuje na codzień to chyba widzi jak funcjonuje po prywatyzacji n.p. Telekomunikacja Polska. Chyba dostrzega, że ostatnio nikt jakoś nie pisze o konieczności zamknięcia polskich kopalń węgla, że o innych nieodpowiedzialnych ideach głośno propagowanych swego czasu nie wspomnę.
Natomiast jeszcze nigdy nie słyszałem w polskich mediach takiego terminu jak serwis publiczny. Jest to podstawowa i powszechna usługa, którą zapewnia państwo czasami nawet z udziałem prywatnych inwestorów, uzyskanych na przykład w drodze częściowej publicznej prywatyzacji (patrz PKO BP) a której celem jest zapewnienie sprawnego funkcjonowania, w taki sposób aby nie było strat czyli potrzeby subwencjonowania z pieniędzy publicznych. W tej kategorii usług mieszą się n.p. koleje państwowe, energetyka, słuzba zdrowia ale także nierzadko telewizja, telekomunikacja itp ogólnie dostępne a więc w miarę tanie serwisy publiczne. Cała sztuka oczywiaście polega na tym aby znaleść kompetentnych ludzi, którzy potrafią tym zarządzać. Mam nadzieję, że również w Polsce zacznie się o tym poważnie rozmawiać i odpowiedni ludzie się znajdą wśród absolwentów licznych w kraju wyższych szkół zarządzania, których taki wysyp miał miejsce w ostatnich 15 latach. Niestety mam pewne obawy, gdyż nie wykluczone, że świadomość absolwentów rzeczonych szkół nie odbiega zbytnio od świadomości Pana Redaktora.
CmO2 / 81.219.88.* / 2006-01-10 14:43
"sytuacji quasi monopolu" - nie rozumiem? Albo monopol, albo nie - może być jeszcze oligopol (kilka firm uczestniczące w zmowach cenowych - jak rynek usług sieci komórkowych, czy banków), ale quasi-monopol? Co to za zwierzątko???

Co do Poczty to prosta sprawa - podzielić na mniejsze, samodzielne regiony (jak np. podział dawnych województw), UOKiK dopilnuje aby klucze do skrzynek miały wszystkie działające firmy Pocztowe (zarejestrowane jako pocztowe) i sprywatyzować zamiast jednej dużej Poczty Polskiej np. 40 mniejszych. Potem od razu rynek musi być zliberalizowany, aby mogli inni gracze wejść, a usługi spadną o 30%-50%.

Przykład z życia: Już powstała prywatna Poczta na terenie Rybnika i okolic, ale Poczta Polska ją prawnie upupiła (prawo polskie gwarantuje w tym zakresie monopol PP - dotyczy listów). Nadmienię, że ceny były nawet 3x TAŃSZE za te same usługi co PP (z tej prywatnej Poczty korzystało dużo instytucji publicznych :)!!! No cóż mądrych Polaków nie sieją, więc ich nie ma, lubią płacić więcej, nawet jeśli nie mają co do garnka włożyć... Echh....
Zuut / 217.153.241.* / 2006-01-21 11:50
W sprawie rozbicia monopolu pocztowego poprzez rozbicie molocha na samodzielne oddziały regionalne nie mam do końca powności czy uzyskany w ten sposób system będzie sprawny i tani a tym bardziej tańszy. To są jednak usługi conajmniej ogólnopolskie jeśli nie światowe oparte na scentralizowanej logistyce. Jeżeli jest ona sprawna czyli rozumnie prowadzona a jednocześnie tania (do czego powninna tu służyć informatyzacja) to w skali krajowej koszty ekploatacji takiej firmy łatwiej zamortyzować niż kilku mniejszych o tym samym profilu, które muszą na dodatek między sobą się dogadać i ustalić gdzie kończy się odpowiedzialność jednych a zaczyna odpowiedzialność kolejnych odziałów terenowych. I tutaj zaczynają się schody.
Bardzo sprawnie, bez bólu a z korzyścią dla klientów przebiegła prywatyzacja wypieku chleba. Także dlatego, że taki np. podstawowy w Trójmieście chleb Oliwski nie musi być codziennie dostarczny w inne regiony kraju. Natomiast śmiem sądzić, że przesyłki pocztowe z Rybnika i okolic słano często znacznie dalej niż do Rybnika i okolic.
Zuut / 217.153.241.* / 2006-01-21 11:22
Wyjaśniam pojęcie "quasi " może istotnie tutaj niezbyt szczęśliwie przeze mnie użyte dla określenia monopolu na usługi telekomunikacyjne, w znaczeniu: prawie, niby, jakby itp. Gdyż oprócz Telekomunikacji Polskiej, byłej TP S.A., istnieją na rynku, czy raczej próbują funkcjonować, jeszcze inne firmy takie jak Dialog, Tele2 czy Netia oraz telefonie komórkowe. Z tego powodu nie można jednoznacznie określić, że Telekomunikacja Polska ma wyłączność czyli monopol, ale z drugiej strony nie można też uznać iż w sferze usług telekomunikacyjnych mamy w Polsce wolny rynek. Ponieważ przez wiele lat byłem klientem France Telecom czyli obecnie głownego udziałowca Telekomunikacji Poskiej, śmiem twierdzić, że jeszcze długo w Polsce prawdziwego wolnego rynku na te usługi nie będzie. Pomoc może nadejść jedynie z Brukseli, która konsekwentnie zalece wprowadzanie mechanizmów wolnorynkowych do gospodarki. Potrzeba tylko woli i determinacji aby te zalecenia u nas wprowadzić. Na przykładzie Francji można przewidzieć, że "opór materii" będzie potężny czyli wszystkie chwyty dozwolone. A suivre....
Elżbieta / 80.55.57.* / 2006-01-07 09:25
Wydawcom innych książek niż podręczniki szkolne wolny rynek nakłada jakoś niższe ceny. Za to podręczniki szkolne są drogie, bo i tak trzeba je kupić, i to w wielkiej liczbie.
Jako dawna nauczycielka dostaję listy od firm wydających podręczniki, które chcą mnie skorumpować, proponując wymierne korzyści finansowe w zamian za wybór dla uczniów ich podręcznika. W ten sposób działa system, który dotknął mnie w tym roku jako matkę ucznia: nauczycielki nie uznały zakupu używanych książek tej samej firmy z wydaniem zeszłorocznym, każąc dziecku kupić nowe.
Całym sercem podpisuję się pod poglądami osób, który napisały, że autor pisze dziecinne farmazony. No i styl niesmaczny - artykuł z tezami, właśnie żywcem wyjęty z epoki ręcznego sterowania.
Wapniak / 83.28.130.* / 2006-01-06 13:58
Bardzo przepraszam, ale sądząc po tytule, myślałem zupełnie o innej merytorycznie treści artykułu... Szkoda, bo byłby to niezły temat...
Marek53 / 83.24.39.* / 2006-01-06 02:57
Nie. Nic nie należy nakazywać wydawnictwom. Wystarczy, że wrócimy do jednego kompletu podręczników we wszystkich szkołach. Może dwóch. Wybranego przez MEN-owsko-rodzicielsko-sejmowo-senacką itd. komisję. Odetniemy przy okazji nauczycieli od korupcjogennego systemu wybierania dowolnych podręczników. Ogłosimy przetarg na druk. Dystrybucją w szkole zajmie się komitet rodzicielski. Ksiązki nie będą zmieniane co roku. I mamy książki za połowę ceny. I wcale przez to nie muszą być złe i podle wydane. Wręcz lepsze, bo te aktualnie wydawane nie widziały np. korektora (nie mówię o takim w sztyfcie). A koszty są wysokie, bo w cenę należy wliczyć np. przemiał niechodliwych, niski nakład, itd.

A państwo ma prawo, a nawet obowiązek kontrolować, co jest podstawą nauki najmłodszych obywateli.

Ale rozumiem , że łatwiej i politycznie poprawniej dokopać Marcinkiewiczowi i pleść farmazony niż pomyśleć konstruktywnie.
CmO2 / 81.219.88.* / 2006-01-10 14:27
"A państwo ma prawo, a nawet obowiązek kontrolować, co jest podstawą nauki najmłodszych obywateli. "

Oj widzę, że PiSuarczycy mają komunistyczne inklinacje. Taaa, już niedługo będzie dozwolona tylko Nowomowa i jednomyślność :)...
ultra_w / 83.19.164.* / 2006-01-07 11:34
Święte słowa, propozycje korupcjogenne wydawnictw przyprawiają mnie o mdłości, a jakiś prokuratorek zastanawia się czy kwiatki dla nauczyciela to łapówka. Jeden podręcznik a jak ktoś ma zdolną młodzież to są publikacje i internet w każdej szkole, a te błędy w podręcznikach O ZGROZO
Arkadiusz / 212.244.189.* / 2006-01-05 09:07
"Warto jednak bronić pewnej zasady: nie wtrącania się państwa do gospodarki." - ja też tak myślałem Panie XIX-wieczny liberale, dopóki nie zgłębiłem historii "czarnego czwartku"
qurek / 62.111.149.* / 2006-01-05 08:51
"A nóż się chłopina przestraszy i obniży ceny."
Tu raczej "nuż", a nie "nóż".
George / 83.25.216.* / 2006-01-05 06:13
Poglądy autora dziwne, żeby nie powiedzieć dziecinne i - delikatnie mówiąc - niedokładnie oddają rzeczywistość. Po pierwsze to że firmy paliwowe w Polsce są częściowo prywatne nie oznacza, że rynek obrotu paliwami jest wolny. Tylko przy takim warunku regulowałby on ceny. A tak firmy paliwowe działając w cichych porozumieniach robią co się im podoba i w nosie mają klienta, czemu niejeden raz dały wyraz. Po drugie wbrew temu co twierdzi autor, sensem istnienia przedsiębiorstwa nie jest maksymalizacja zysku jako takiego tylko maksymalizacja profitów jakie przynosi ono właścicielowi czyli akcjonariuszom i to najczęściej w dłuższym okresie czasu. Te dwa kryteria nie są tożsame. Maksymalizacja zysku może wręcz przedsiębiosrtwo zabić.
real / 81.219.244.* / 2006-01-05 23:18
Witam. Bardzo zaciekawiła mnie ostatnia część pana wypowiedzi. Czy mógłby pan ją uzupełnić i podać przykłady przedsiębiorstw zabitych przez za duży zysk?? Chętnie się z tymi przykładami zapoznam.
Marek53 / 83.24.39.* / 2006-01-06 03:14
Tak, znam takie z własnego podwórka. Przy lekkim niedoborze materiałów budowlanych (producenci i handlowcy ale również wykonawcy) pompowali marże. Mieli zbyt, ale poszła fama, że są drodzy.Gdy popyt i podaż się wyrównały próbowali obniżyć marże. Nie pomogło.Obniżali dalej. Klienci nie wrócili. Padli. Zabiła ich okazja i chęć jednorazowego zysku. Ponadto za duży zysk powoduje zwykle zapominanie o kosztach - reprezentacja, reklama, siedziba, chromy, marmury, hostessy, delegacje, wydatki własne etc. Lekki regres i klapa.
Oczywiście często był to zysk za duży w proporcji do rozumu i perspektywicznego myślenia.
real / 81.219.244.* / 2006-01-06 21:32
Panie Marku, z tego przykładu, który pan podał wynika niezbicie, że przedsiębiorców tych zabiła GŁUPOTA a nie za duże zyski!!!! Gdyby zarobione większe pieniądze (przy korzystnej koniunkturze) przeznaczyli na dywersyfikację przedmiotu swojej działalności, oraz poszerzenie portfela odbiorców, to obecnie zarabialiby jeszcze więcej, co byłoby przykładem na to, że pieniądz robi pieniądz, a wzrost zysku tworzy kapitał, który mądrze inwestowany daje kolejne źródło zysku i kapitału. Oczywiście nie należy zapominać o RYZYKU (nie mylić z Rydzykiem), które występuje w każdym przedsięwzięciu. Co do kosztów, to akurat te które pan podał (poza jednym) zaliczane są do kosztów ZMIENNYCH, które w każdej chwili można zredukować do zera (przy regresie). No chyba, że ZEREM (umysłowym) jest prowadzący ten biznes. No, ale niestety na głupotę jeszcze nikt lekarstwa nie wymyślił, wtedy do głosu dochodzą finanse i ekonomia i taki przedsiębiorca kończy tak, jak z pańskiego podwórka - czyli na ZERO. Z biznesem niestety tak jest, że albo trzeba się go kilka lat uczyć w teorii, a potem rozpocząć ostrożną praktykę, albo rozpocząć od praktyki i uczyć się jego teorii na własnych błędach. Niestety druga opcja jest z reguły bolesna.
Adam / 213.136.235.* / 2006-01-04 21:01
Podstawowy cel przedsiębiorstwa to jego istnienie na rynku, a nie maksymalizacja zysku.
Zaostrzenie przestrzegania prawa ma sens jak prawo nie jest bandyckie. A tak mamy niestety w Polsce.
real / 81.219.244.* / 2006-01-05 01:15
Taaaak!!! Absolutnie się zgadzam z Panem Adamem!!! Dodam tylko, że kolejnym ważnym celem dla przedsiębiorcy (oprócz istnienia na rynku) jest zatrudnienie jak największej ilości pracowników (oczywiście na umowę o pracę na czas nieokreślony z pełnymi składkami i zgodnie z Kodeksem Pracy), następnym celem jest płacenie jak największych podatków dla państwa (bezpośrednich i pośrednich) i składek obowiązkowych (ZUS, NFZ, itp). Oczywiście, dobrze widziane by było, aby przedsiębiorca uczestniczył jeszcze w akcjach charytatywnych wspierających różne szczytne cele (dopłata do domów dziecka, hospicjów, wyposażanie państwowych szpitali w zagraniczny sprzęt, zrzuty na szczególnie drogie operacje dla potrzebujących obywateli itp.) No i na koniec listy celów przedsiębiorcy - powinien mieć co najmniej 6 - ro dzieci (najlepiej zdrowych, żeby nie obciążać służby zdrowia), bo jak przedsiębiorca się szybko "przekręci" (co jest raczej pewne), to musi ktoś przejąć dalszą realizację jego celów (obowiązków), no bo KTOŚ musi na to wszystko zarobić - nie??? Zupełnie natomiast nie wiem, co autor artykułu bredzi o jakimś zysku przedsiębiorstwa???!!
Chyba, że ma na myśli zyski tych, na których przedsiębiorca ma płacić podatki i inne daniny. Pozdrowienia dla Pana Adama. Tak trzymać!!!
jaskierka / 2006-01-08 23:14
haha, pozdrawiam 'real'a'...:-) jako studentka ekonomii zgadzam sie w 100%:-)
Greg / 194.29.176.* / 2006-01-04 10:12
Sprawa podręczników stała się dla felietonisty pretekstem do przywalenia na odlew w rząd, i tyle. Pragnę zwrócić uwagę na 3 sprawy.
1. "Firmy istnieją, by maksymalizować zysk." Szkoda, że nie próbujemy stworzyć takiego systemu, w którym firmy działałyby tak by zaspokajać potrzeby społeczeństwa, w którym działają. Lub inaczej, by maksymalizowały satysfakcję konsumentów, zamiast zysku. Odpowiedź, że to w gospodarce rynkowej niemożliwe, że to podważa jej zasady uważam za unikanie zagadnienia.
No i polecam autorowi korzystanie z tych lekarzy, którzy są nastawieni na maksymalizację zysku (w końcu to są normalni przedsiębiorcy). Ja wolę tych, którzy są autentycznie zainteresowani moim wyleczeniem.
2. "Warto bronić zasady niewtrącania się państwa do gospodarki"
Ja uważam, że warto zobaczyć dwojakie skutki takiej zasady. Proszę zauważyć, w demokracji to ludzie wybierają władzę polityczną. Jakim więc prawem chcemy zabronić społeczeństwu by poprzez swoich przedstawicieli mogło wpływać na kształt i charakter życia gospodarczego na terenie danego kraju. Biorąc pod uwagę, że gospodarka jest najważniejszą bodaj obecnie dziedziną życia, postulat "niemieszania się państwa do gospodarki" sprowadza się do tego, że odbiera się społeczeństwu prawo wpływania na najważniejszą dziedzinę jego życia i w sposób niedemokratyczny przesądza się, że gospodarka ma (powinna) podążać w kierunku nieskrępowanej liberalizacji.
3. Koszty podręczników można obniżyć organizując ich wtórną redystrybucję. W końcu dziecko może używać swojego podręcznika tak, by go w ciągu roku nie zniszczyć. Mi się to zawsze udawało i moje książki zawsze nadawały się do użytku pod koniec roku i przekazywałem je o rok młodszemu kuzynowi.
Byłem kilka razy w szkole amerykańskiej w Warszawie. Tam zauważyłem, że mają taki system i z jednego podręcznika korzysta zwykle 4 dzieci w ciągu 4 lat. Być może komitet rodzicielski mógłby pomyśleć o jakiejś formie redystrybucji książek w szkole.
Ale nie, przecież od tego są antykwariaty, które maksymalizują zysk, no i to obniża maksymalny zysk wydawnictw, tfu co za socjał.
Mariusz Wiącek / 80.244.135.* / 2006-01-05 20:02
Jak czytam takie komentarze jak Grega to mi ręce i piersi opadają. Należy sobie zadać pytanie do czego potrzebna mi jest władza, administracyjna, ustawodawcza, sądownicza?. Czy zadaniem rządu jest dbanie o to by podręczniki szkolne były tanie? Moim zdaniem (i nie tylko) władza potrzebna jest po to aby zapewnić bezpieczne ulice, bezpieczne granice, sprawną politykę zagraniczną, ustawodawstwo zabezpieczające powyższe , oraz sąd który niezawiśle orzeka w przypaku konfliktów co jest zgodne, a co nie z prawem. W takim pojęciu państwa mieści się około 20% obecnych funkcji /83,38520 - reszta jest ZŁODZIEJSTWEM, sprzecznym z VII nie kradnij.
real / 81.219.244.* / 2006-01-05 23:51
I tu się pan myli !! Rząd ma naprawdę DUŻO ważniejsze sprawy niż zajmować się jakąś tam gospodarką czy bezpieczeństwem na ulicach!!!!! Panie Mariuszu, rząd jest od załatwiania spraw NAJWAŻNIEJSZYCH dla tego kraju - tanie podręczniki - czyli masowy dostęp do wiedzy, żeby już nikt nigdy tak głupio nie głosował w wyborach, jak ostatnio,
-skrócenie roku szkolnego o 1 tydz. - żeby młodzież szkolna na finiszu nie kisiła się w klasach w upale, bo cała wiedza z takim trudem zdobyta wyparuje z głów w takiej temperaturze, - szklanka mleka dla każdego ucznia - bo musimy udowodnić UE, że limity mleczne jakie nam przyznano są za małe, w porównaniu do tak potężnego spożycia. No i co?? Przecież to są strategiczne cele, które na dodatek dzielny nasz premier osiągnął sam już po pierwszych 3 mieś. rządów!!!! Yes, yes, yes!!! Niech się pan na drugi raz zastanowi co pan pisze.
zx / 83.16.202.* / 2006-01-04 10:29
Ad. 1 "Szkoda, że nie próbujemy stworzyć takiego systemu, w którym firmy działałyby tak by zaspokajać potrzeby społeczeństwa, w którym działają...". Tak to jest rzeczywiście szkoda. Rozwiązanie tego problemu jest dość proste trzeba tylko przekonać właścicieli tych firm, że ich misją nie jest pomnażanie pieniędzy władowanych w te firmy tylko coś innego. Już to widzę. Podobnie jak widzę Pana ładującego swoje pieniądze w jakieś przedsięwzięcie bez nadziei zysku tylko dla spełnienia jakiejś bliżej niesprzecyzowanej misji. Ponieważ skłonić do tego prywatnych właścicieli będzie trudno zatem może zlikwidować własnośc prywatną i wszystko upaństwowić i jeden właściciel niech realizuje misję zaspokajania potrzeb społeczeństwa. To się chyba nazywało PRL, nieprawdaż ?
Ad. 2 Od 15 lat państwo nic innego nie robi tylko słucha wyborców i wtrąca sie w sprawy gospodarki z rezultatami, które wszyscy znamy. Resztę pozostawiam bez komentarza.
P__S / 156.17.85.* / 2006-01-04 08:31
Artykul dosc dobry, przystepnie traktuje o sprawach trywialnych, choc niestety polowicznie. Nie dostrzegam na przyklad logiki w zdaniu: "No i dlaczego wydawca podręczników ma wyręczać państwo w pomaganiu biednym rodzinom?". Bo niby w jaki sposob panstwo pomaga biednym rodzinom? - ano wlasnie pozbawiajac czesci zysku (podatki) miedzy innymi tego wydawcy, czyli kolo sie zamyka. Widac jedynie, ze PiS probuje udoskonalic dzialajacy juz system, i tyle.
zx / 83.16.202.* / 2006-01-04 09:05
Powyższy komentarz ujawnia głebokie niezrozumienie działania gospodarki i jej mechanizmów. Takie połajanki są nieefektywne i poza chwilową wartością medialną ich wartość jest wątpliwa. Trzeba się na coś zdecydować. Jeżeli przyjęliśmy model, w którym ilość podręczników do wyboru jest właściwie dowolna, a o wyborze podręcznika decyduje nauczyciel to tym samym wykreowalismy rynek, który będzie się zachowywała tak, a nie inaczej. A jak się będzie zachowywał ? Ano tak, że w sytuacji, w której to nauczyciel decyduje o tym jaki będzie podręcznik dostawcy podręczników całą swoją energię i budżety sprzedażowe skierują na nauczycieli właśnie po to aby pozyskać ich przychylność. Ponieważ rodzice uczniów są w tej sytuacji tylko płatnikami, a nie decydentami zatem kwestia ceny podręcznika jest na taki rynku sprawą drugoplanową. Można zatem przypuszczać, że na takim rynku podręczniki będą miały dobrą kampanię promocyjną ale nie będą tanie. Zaletą tak zbudowanego rynku jest generowanie podręczników bardzo różnorodnych i zapewne ciągły rozwój ich zawartości zarówno merytorycznej jak i dydaktycznej. Nie bedą to jednak podręczniki tanie bo nie ma takiej presji i rząd jej w żaden sposób nie jest w stanie stworzyć nie deformując tegoż rynku. Z drugiej strony gdyby uznać, że różnorodność nie jest dla nas priorytetem, a chcemy po prostu tanich podręczników mozna zorganizowac rynek tak, aby to osiągnąć. Po pierwsze trzeba odebrać lub mocno ograniczyć nauczycielom mozliwość wyboru podręczników. Wtedy ministerstwo może zatwierdzić zbiór obowiązujących podręczników i rozpisać przetarg według kryterium kto wyda jej najtaniej. I to tyle. Trzeba sie tylko na coś zdecydować bo nie można jednocześnie mieć ciastka i go zjeść. Swoją drogą największym problemem nie są pozostałości PZPR i agentury SB, a raczej pozostałości myślenia w kategoriach PRL zarówno u pogrobowców tegoż PRL jak i wśród jego gorących przeciwników.
P__S / 156.17.85.* / 2006-01-04 09:52
Pozwole sobie dosc butnie stwierdzic, ze co nieco kumam z ekonomii. Natomiast Pan (Pani) zupelnie nie zrozumial intencji mojej wypowiedzi. Napisalem przeciez, ze artykul traktuje o sprawach trywialnych, Pan (Pani) komentujac mój post tez o nich pisze. Moja wypowiedz nie dotyczyla ingerencji rzadu w rynek wydawniczy, ale przeklamania jakie pojawilo się w zacytowanym przeze mnie zdaniu. Chcialem nia jedynie zwrocic uwage na to, ze panstwo organizujac pomoc socjalna robi to ZAWSZE za pieniadze podatnika, zabrane mu wszesniej lub te, które podatnik będzie musial zaplacic w przyszlosci. A ponieważ ingerencja naszego panstwa w gospodarke jest dzisiaj orgomna (koncesje, zezwolenia, dotacje oraz ponad 80% PKB zagospodarowywanego w tej czy w innej formie przez panstwo), skonkludowalem, ze ewentualna ingerencja rzadu w rynek podrecznikow szkolnych to tylko dalsze doskonalenie istniejacego systemu. I tyle. Milego dnia
zx / 83.16.202.* / 2006-01-04 10:10
Przepraszam, zwracam honor nie zrozumiałem do końca intencji Pańskiej wypowiedzi. Z tezą o tym, że wszelka pomoc socjalna jest tylko przekładaniem pieniędzy z kieszeni do kieszeni pomniejszonych o marżę biurokratyczną nie będę się kłócił bo jest niestety smutna prawda. Pozdrawiam !
zx / 83.16.202.* / 2006-01-04 08:16
Obserwując działania PiS-u widać, że w relacjach polityka gospodarka będzie to powtórka tych samych błędów, które rządy poprzednich ekip uczyniły nieefektywnymi. Wszystkie ekipy popełniają od lat ten sam błąd, a mianowicie próbują ręcznie sterować gospodarką. Skutki tych działań możemy obserwować na przykład w górnictwie. Nie wiem czy kiedykolwiek dotrze wreszcie do naszych polityków to, że władza publiczna jest od pilnowania przestrzegania reguł, a nie od udziału w grze. Tymczasem kolejne ekipy budują kolejne zamki na piasku, z których żaden nie wytrzymuje próby czasu. Wynika to z faktu, że nasi politycy gdy tylko dorwą się do władzy zaraz chcą się sprawdzić jako biznesmeni. Powiedzmy sobie szczerze pożal się Boże biznesmeni. Organizowanie połajanek spółkom paliwowym czy wydawcą podręczników jest głupie, śmieszne i przede wszystkim nieefektywne. Jak chce się obniżyć ich ceny w sposób trwały i efektywny to nie ma innego wyjścia jak zorganizowanie im morderczej konkurencji. Tylko tyle i aż tyle. Niczego bowiem na świecie zarządy firm bardziej nienawidzą od konieczności codziennego stawiania czoła konkurencji. Dlatego zabawy rządu w łączenie, konsolidację sektorów i tym podobne głupoty zawsze obracją się przeciwko tym rządom. Nie ma nic fajniejszego dla zarządu firmy jak być w układzie kapitalizmu politycznego. Największy problem w postaci konkurencji odpada, pozostaje tylko zabiegać o przychylność polityków, a tę można kupić zwłaszcza, że kapitalizm polityczny robi się po to aby generować wielkie zyski bez wysiłku. Z czasem taki układ biznesowy robi się tak silny, że zaczyna mieć wpływ na to kto będzie w polityce, a kto nie. Widać to chociażby po tym co na rynku robi Orlen, a politycy jak ślepi we mgle jeszcze bredzą o jego połaczeniu z Lotosem. Wtedy to już nawet połajanki nie będą możliwe. Podobnie sprawa ma się z energetyką i z chorymi pomysłami integracji pionowej. Nie chce mi już się więcej i pisać i wyciągać kolejne przykłady. Na koniec powiem jedno rząd, który sprawiłby, że prawomocny tytuł egzekucyjny przestałby być tylko papierkiem z pieczątkami zrobiłby więcej dla rozwoju gospodarczego niż wszystkie ulgi inwestycyjne razem wzięte. Rząd, który sprawiłby, że prawo podatkowe byłoby zrozumiałe w ten sam sposób dla każdego po jednokrotnym jego przeczytaniu zrobiłby więcej dla rozwiązania problemu bezrobocia niż wszystkie programy aktywizacji, szkoleń i robót publicznych razem wzięte. I tak dalej.
real / 81.219.244.* / 2006-01-04 23:44
A przepraszam że zapytam - czym jeszcze według pana ma być prawomocny tytuł egzekucyjny?
Wapniak. / 83.28.130.* / 2006-01-06 13:47
...Ma być narzędziem, które posiada bezwględną zdolność i moc wykonawczą!!!
real / 81.219.244.* / 2006-01-06 20:57
Witam Pana. A teraz nie ma zdolności i mocy wykonawczej???!!!!
Wapniak / 83.28.107.* / 2006-01-07 13:52
Witam. Być może zdolność jest, tylko mocy brak.... Nie zauważył jeszcze Pan tego?...Np. na własnej skórze? Pozdrawiam.
real / 81.219.244.* / 2006-01-07 18:54
Witam ponownie. ? Nie, nie zauważyłem na własnej skórze, choć mam z tym do czynienia w praktyce (aktualnie komornik prowadzi egzekucję z trzech nakazów, najbliższa licytacja komornicza 10.01.). Według mnie, sądy mogłyby jeszcze skrócić terminy wydawania wyroków i byłoby wszystko OK. Ale może jak pan ma jakieś negatywne doświadczenia w temacie "mocy wykonawczej" to proszę napisać. Może gdzieś robi pan jakiś błąd, a przez niedoinformowanie obarcza pan winą bogu ducha winny system prawny, który może nie jest doskonały, ale jako tako działa przynajmniej w zakresie prawa gospodarczego.
Pozdro
bej / 212.160.191.* / 2006-01-07 10:44
to już koniec komentarzy - Rydzyk wieńczy dzieło ...

Najnowsze wpisy