Forum Forum finansoweKredyty

PKO BP SA - totalne osły!

PKO BP SA - totalne osły!

aleSHIT / 94.42.50.* / 2010-03-18 21:07
W 2005 r. pan Stanisław pożyczył w PKO BP 10 tys. zł. Kredyt miał być spłacony przez pięć lat. Jak wynika z przedstawionej nam dokumentacji, przez pierwsze dwa lata klient nie miał z tym żadnych problemów.

– W styczniu 2008 r. dostałem zawiadomienie, że w 2007 r. powstała niedopłata. Chodziło o kilkadziesiąt złotych – opowiada czytelnik. – Natychmiast skontaktowałem się z oddziałem banku. Pracownik poinformował mnie, że zmieniło się oprocentowanie pożyczki. A to oznacza, że powinienem płacić wyższe raty. Miałem być o tym powiadomiony listownie dużo wcześniej. Problem w tym, że do mnie żadna korespondencja z banku nie dotarła. Okazało się, że listy były wysyłane na adres, którego w ogóle nie podałem w umowie o pożyczkę.

Przedstawiciele banku poradzili klientowi, by od razu uregulował zaległości. Tak też zrobił. – Wysokość odsetek musiałem wyliczyć sam, bo w banku nie chcieli mi dać harmonogramu spłaty z poprzedniego roku – wspomina pan Stanisław.

Przez kilka kolejnych miesięcy klient płacił wyższe raty. – W czerwcu 2008 r., kiedy byłem w szpitalu, dotarły do mnie kolejne zawiadomienia o niedopłacie. Wysłałem do banku żonę, ale odesłano ją z kwitkiem, twierdząc, że nie może mnie reprezentować – opowiada czytelnik. – Wysłałem więc do banku pisemną reklamację. Argumentowałem, że zaległości już dawno uregulowałem. A teraz na bieżąco spłacam raty według wyższego oprocentowania.

Bank twierdził jednak, że klient wciąż ma niedopłatę. Okazało się, że z comiesięcznych rat pokrywane były koszty monitów wysyłanych do pana Stanisława. Tyle tylko, że monity te do niego nie docierały.

Po raz kolejny czytelnik powiadomił bank, że zaległości powstały nie z jego winy, lecz pracownika PKO BP, który posługiwał się złym adresem. Bank nie uznał tej argumentacji i skierował dług do windykacji.

– Zacząłem dostawać pisma od jednej z firm zajmujących się ściąganiem długów. Próbowałem wszystko wytłumaczyć. Firma wzięła nawet dokumenty, ale nic z tego nie wynikało. Zaczęli mnie nękać telefonami i monitami. Dług urósł do kilkuset złotych – mówi klient PKO BP.

Poza tym dane pana Stanisława trafiły do Biura Informacji Kredytowej (BIK). Zaczął tam figurować jako nierzetelny kredytobiorca. – Moja rodzina jest już zmęczona walką z wiatrakami. W starciu z machiną bankową nie mamy szans – żali się czytelnik.

Dlaczego bank posługiwał się niewłaściwym adresem, a teraz ściga klienta? Marek Kłuciński, rzecznik PKO BP, wyjaśnia, że doszło do pomyłki.

– Po sprawdzeniu danych okazało się, że popełniliśmy błąd. Korespondencja była kierowana na niewłaściwy adres, którego klient używał wcześniej – przyznaje Marek Kłuciński po interwencji „Rz”. Bank nie wiedział, że korespondencja nie jest odbierana, bo wysyłane były zwykłe listy.

Rzecznik dodaje, że PKO BP zaproponuje klientowi podpisanie umowy restrukturyzacyjnej, na podstawie której część zadłużenia zostanie zredukowana. – Obejmie to co najmniej niesłusznie naliczone odsetki karne i opłaty za wysyłane monity – tłumaczy rzecznik.

16 marca Marek Kłuciński zapewnił nas, że wysokość zadłużenia już została skorygowana.

PKO BP wystąpił też do BIK z wnioskiem o usunięcie nazwiska klienta z bazy dłużników.

Najnowsze wpisy

Kredyty hipoteczne - najlepsza oferta: