Kto ma decydować, jakie kierunki studiów są ok, a jakie należy zlikwidować? Jeśli Andrzej L. zacznie rządzić i zechciałby wprowadzić Pański pomysł w życie, to najpewniej zlikwidowałby fizykę, bo to w końcu tylko jakaś tam teoria, czy coś.Powiem przewrotnie - dobrze by zrobił. Fizyka jest bowiem realnie potrzebna, zatem natychmiast pojawiłyby się prywatne kierunki nauczania fizyki. Problem w tym, że nadal państwo płaciłoby na te wybitnie potrzebne uczelnie techniczne z naszych - Pańskich - pieniędzy, a do tego wciąż utrudniałoby pracę tym uczelniom prywatnym, które tylko dlatego są gorsze od państwowych, że tak je widzi minister edukacji.Wciąż odwracamy się od ludzkiej przedsiębiorczości i wmawiamy społeczeństwu, że urzędnik wie lepiej ode mnie, co chcę zrobić z tym, co mam na tym świecie (własnością i umiejętnościami).Należy zatem jak najszybciej zlikwidować szkolnictwo publiczne, sprzedając je na publicznej licytacji, do której każdy byłby dopuszczony. Podobnie należałoby postąpić z innymi działami "gospodarki" państwowej, np. z ZUS, PKP itp.. Prywatyzacja nie trwałaby latami, jak dziś, gdy nie wiadomo, czy i kiedy sprywatyzuje się sztuczną "własność" publiczną. Uzyskane z licytacji pieniądze można by przeznaczyć na odszkodowania dla emerytów, oszukiwanych przez rząd, który zapewniał, że zarobią oni na tej piramidzie finansowej bismarcka.