marek19-53
/ 83.24.10.* / 2006-10-19 01:28
"Są jeszcze takie "zagwozdki" jak: otrzymywanie propozycji
niezgodnych z kwalifikacjami" - t o jest cytat z artykuliku powyżej. Najważniejszy.
Proponuję młodemu, wykształconemu (bezrobotnemu) sprzątaj w firmie biuro, zamiataj plac, załaduj towar , obsłuż klienta i wyszoruj kibel, odbierz tellefon, i ucz się nawet chińskiego (na koszt firmy). masz za to 1500 na rękę, ubezpieczenie, stałe zatrudnienie. Tyle na początek. Jak się wykażesz dostaniesz premię, zwrot za przejazdy, masz 2000 na rękę. A to jest równoważne z płacą 2000 euro w Anglii czy Francji
On mi na to, że to niezgodne z jego kwalifikacjami, bo skończył studia (zarządzanie w szkółce niedzielnej).
Do jasnej cholery, czy skończenie "studiów" oznacza, że zatracił umiejętność odebrania telefonu, wytarcia szmatą okna i obsłużenia klienta.
Skończenie tzw. studiów nie jest gwarancją otrzymania posady prezesa NBP.
Anegdotka z życia wzięta. Zatrudnione dziewczę, ukończony handel zagraniczny i marketing, proszę ją - wypełnij SAD. Ona mi na to - co to jest, tego nas nie uczyli.
Następnego dnia słyszę telefon, nikt go nie odbiera. Pytam - co jest grane. Odpowieź: kazał mi pan zrobić zestawienie, przecież się nie rozdwoję.
Szanowny Panie czater, odnoszę wrażenie, że w tym "syfie" oczekujecie wynagrodzenia za nic, za swoje "wykształcenie"
Jak uciekniecie z tego syfu, to dopiero przekonacie się, co to jest praca. Gdyby mój pracownik zechciał by pracować równie wydajnie jak np. w USA dostałby nie 2000 a 6000. Ale on zwykle uważa, że tu nie trzeba się wysilać.
Ponownie anegdota. Robotnikom budowlanym, 6 lat temu, płaciłem dniówkę 150 PLN. Wszyscy uważali to za absurd - ja , że mi się opłaca. Kwestia wydajności.