Jak na razie, to mistrzami inwektyw są zwolennicy PiSu. Nie zaliczam się do "nielicznych", ani tym bardziej do "wybranych". Sugestia co do zakresu mojej wiedzy była grzeczna, ale nie na miejscu. Zresztą... Trudno się dziwić. Masz Pan jekieś kompleksy, czy co? Być może nieco przesadziłem, ale pisałem to chwilę po rozmowie z ludźmi, którzy w sposób niezbyt wyszukany i mało merytorycznie starali się mnie "nawrócić" (sic!) na "wiarę w Pana Premiera Kaczyńskiego". Nie chcieli nawet słyszeć o programie PO, LPR, czy LiD. Rzucali teminami, których nie pojmują. Politykę mieszali z dekalogiem, etykę z "władzą silnej ręki"... Koszmar! W końcu zaczęli krzyczeć, że wystarczy "uwierzyć w dobrą wolę rządzących!", a potem obrazili się i poszli, chociaż nie zdążyłem nic powiedziec o PO. I co byś Pan zrobił w takiej sytuacji? Jakie byś Pan miał zdanie o "moherach"? Znam osobiście zwolenników PO. Są to zwykle ludzie, którzy lubią rozmawiać i rozważać wszystkie aspekty każdego sporu. Znani mi zwolennicy LiD też są skorzy do kreatywnej dyskusji, ale trochę żyją przeszłością. Nawet kolega zapatrzony w Korwina-Mikke ma do powiedzenia wiele ciekawych rzeczy. No, ale gdy spotykam wielbiciela PiS, to od razu mam do czynienia ze zjadliwą, niby-grzeczną, indoktrynacją. A tego nie zdzierżę!