Podoba mi się sformułowanie "kredyt na 200 tys. zł zaciągany w złotówkach, wkład własny 25 proc". Brzmi znacznie lepiej niż "kredyt na 150 tys. zł zaciągany w złotówkach, z wymaganym udziałem własnym kredytobiorcy minimum 50 tyś, zł". Proponowałbym bankom jeszcze jedną promocyjną sztuczkę: kredyt z ostatnią ratą w wysokości 25% wartości nieruchomości (oczywiście wartość waloryzowana) - pozwoliłoby to ograniczyć okres kredytowania z 30...50 lat do okresu znacznie bardziej realnego. W chwili obecnej wraz z mechanizmem odwróconej hipoteki nieruchomości zdają się być IV-tym filarem reformy emerytalnej.

Pozdrawiam