cytuję
/ 188.112.33.* / 2016-01-03 22:18
"W 2014 r. Niemcy kontrolowali w Polsce 133 tytuły prasowe mając 75 proc. udziału w rynku. Nie dziwmy się zatem, że obecnie panicznie histeryzują Zgodnie z informacjami opublikowanymi przez Instytut Jagielloński - zagraniczny kapitał w 2014 roku był właścicielem 138 czasopism i gazet, które ukazały się w łącznym nakładzie 567 milionów egzemplarzy, natomiast polski kapitał był właścicielem jedynie 47 tytułów, które w ubiegłym roku ukazały się w łącznym nakładzie 178 milionów egzemplarzy. Łatwo zatem można wyliczyć, że podmioty o kapitale zagranicznym kontrolują w naszym kraju aż 76 proc. udziału w rynku prasy, z czego zdecydowana większość - bo aż 75 proc. - należy do wydawców o kapitale niemieckim. Warto odnotować, że żaden z niemieckich wydawców nie pozwoli na to, aby w kontrolowanej przez siebie prasie wydawanej w Polsce pojawiały się teksty niezgodne z polityką Niemiec, czy też istotnie krytykujące aktualne decyzje Berlina. Niemiecka prasa w Polsce prezentuje głównie niemiecki punkt widzenia. Dba przede wszystkim o niemieckie interesy. Próżno w niej szukać tekstów krytycznych wobec Angeli Merkel. Mnóstwo jest za to tekstów nieprzychylnych tym, którzy są nieprzychylni niemieckiej władzy. Stąd w ostatnich tygodniach histeryczny wręcz atak na PiS i rząd Beaty Szydło, który zapowiedział istotne zmiany w relacjach między Warszawą i Berlinem. Wydawcy zza Odry najzwyczajniej w świecie boją się utraty kasy i wpływów na bieżącą politykę w Polsce. Warto o tym pamiętać szczególnie teraz, kiedy kontrolowane przez niemiecki kapitał media wciskają nam narrację o "traconej demokracji", a w rzeczywistości to tylko kwik dożynanej w przyspieszonym tempie IIIRP/PRL-bis"