Oto co z ksiąg tuzów szkoły chicagowskiej wystudiował:
-
podatki należy obniżać przez ich podnoszenie;
- płacenie jak najwyższych podatków jest przywilejem i pragnieniem obywateli;
- każdą złotówkę z podatku można przeznaczyć na wzrost zatrudnienia w administracji;
- wzrost PKB jest wprost proporcjonalny do stopy podatkowej;
- wysokie podatki tworzą miejsca pracy;
- wzrost gospodarczy jest szkodliwy dla gospodarki dlatego należy go hamować;
- stopy procentowe muszą być hamulcem wzrostu;
- za inflację odpowiadają przedsiębiorcy podnoszący płace;
- wielkość deficytu budżetu państwa nie zależy od możliwości jego obsługi;
- ilość dziedzin gospodarki wymagających uznaniowej koncesji urzędnika państwowego nie jest ograniczona (słynny chicagowski postulat sterowanej wolności gospodarczej);
- silna waluta stymuluje wzrost eksportu;
- silna waluta nie powoduje napływu kapitału portfelowego, ale długoterminowego;
Te główne owoce swoich przemyśleń zastosował w Polsce jako długoletni wicepremier i Prezes NBP.
Dzieki temu biedny kraj jakim jest Polska rozwija się w oszałamiającym tempie 4% rocznie.
Przed odejściem z NBP to wzrostowe szaleństwo zostanie przez Balcerowicza poskromione. Stopy w Polsce zostaną podniesione aby tej wzrostowej bestii ukręcić łeb, zanim będzie za późno.
A sam Balcerowicz zemdleje ze szczęścia czytając o sobie w nonsensopedii.