*Janusz*
/ 83.27.15.* / 2007-05-31 11:32
Zagraniczne hipermarkety nie tylko niszczą polski handel, przyczyniając się do wzrostu bezrobocia w Polsce, wyzyskują lokalnych pracowników, zatrudniając ich na frakcje etatu oraz płacąc im głodowe stawki, ale także nie płacą podatków, a zyski wyprowadzają za granicę. Moim zdaniem są organizacjami czysto pasożytniczymi. Koszty funkcjonowania hipermarketów w Polsce ponoszą głównie dostawcy. Polscy dostawcy (będący zapewne w mniejszości, bo gros dostawców hipermarketów to firmy zagraniczne, które przejęły firmy polskie i zachowały znaną markę, dla zmylenia przeciwnika, np.: Wedel, Winiary i dziesiątki innych), są wyzyskiwani nie mniej, niż etatowi pracownicy hipermarketów. Dla przykładu, polska firma, która zechce zostać dostawcą TESCO, musi na wstępie zapłacić wpisowe/haracz, w wysokości 122.000,00zł brutto, za każdy towar. Następnie, jeśli towar ma być promowany w gazetce całej sieci TESCO, musi zapłacić 91.500,00zł brutto. Jeśli ma być widoczny dla klientów sieci TESCO (np. wystawiony na palecie w miejscu, gdzie przechodzą klienci), dostawca musi zapłacić kolejne 152.000,00zł brutto. Do tego dochodzą koszty przeróżnych akcji promocyjnych, konieczność dokonywania dodatkowych opustów cenowych, a najciekawsze jest to, że TESCO nie daje żadnych gwarancji zbytu, nie określa także w umowie wielkości minimalnego zamówienia. W efekcie, może obciążyć dostawcę wszystkimi wyżej wymienionymi kosztami, a towaru zamówić za 50zł, z możliwością zwrotu. Może także niezadowolonego dostawcę obciążyć olbrzymimi karami umownymi.