Forum Forum pracyPraca za granicą - opinie

Połowa mojego pokolenia już wyjechała i nie mają zamiaru wracać...

Połowa mojego pokolenia już wyjechała i nie mają zamiaru wracać...

Redakcja forum / 212.76.37.* / 2005-11-06 23:02
"Połowa mojego pokolenia już wyjechała i nie mają zamiaru wracać" - napisał forumowicz "mowicprawde", komentując sytuację gospodarczą w Polsce. Czy rzeczywiście jest to kolejna klęska, jaka spotyka nasz kraj, opuszczany przez wykształconych młodych ludzi? Czy też raczej trzeba wdzieć pozytyw - pojadą, zarobią, podszkolą język i wrócą z pieniędzmi, by inwestować w kraju? Jakie jest zdanie szanownych Forumowiczów?
Wyświetlaj:
IDE Agata / 212.198.129.* / 2010-04-16 11:36
Ja też wyjechałam z rodziną, ale chcę wrócic tylko trzeba trochę zarobi .żeby później miec pieniądze ,bo chce później je w Polsce zainwestowac i oczywiście nauczyc się języka
Grzegorz / 2005-11-19 11:44
Przez długi czas obserwoałem jak osoby, które znam oraz członkowie rodziny kończąc edukację w kraju decydowali się na wyjazd za granicę. Rozumiałem, że chcę zarobić, mają tu problem ze znalezieniem pracy, ale jednocześnie zapierałem się, że ja nigdy tak nie zrobię. Byłem pełen wiary, że jeśli coś się chce to dokona się tego bez względu na przecziwności losu. To jest mój kraj i dlaczego niby parę niezbyt kompetentnych osób w rządzie miałoby mnie stąd wygonić? Uparłem się i nigdzie stąd nie pojadę. Ciepłe kraje są dla spędzenia tam wakcji, a nie przymusowych wyjazdów za pracę.
Pomimo tego, że ludziom przedsiębiorczym w naszym kraju rzuca się kłody pod nogi to nie nalezy się poddawać.

Każdemu kto ciężko pracuje próbują odebrać co zarobił na rzecz tych, którym sie po prostu nie chce. Rozumiem, że należy wpierać potrzebujących, ale tu dostają Ci niewłaściwi. I najwazniejsze: Problemem Polski nie jest rząd! Problemem Polski jest społeczeństwo, które ten rząd wybiera. Jeśli zmieni się społeczeństwo, zmieni się sytuacja Polski/
gumi75 / 91.189.5.* / 2013-01-13 20:39
Dupa dostajesz liste glosowania i już wiesz na kogo postawisz X sami sie wybierają za naszym posrednictwem... pozdrawiam nie masz wyboru na kogo lista jest juz wybrana
Redakcja forum / 2005-11-07 20:51 / Administracja forum
Prosimy Silvera o adres - wyslemy upominek. Bardzo ciekawa wypowiedź. Pozdrawiamy serdecznie
silver / 2005-11-07 17:38 / Bywalec forum
Obecną sytuację odbierać należy jako sukces, co postaram się podeprzeć własnymi obserwacjami.

Zacząć należy od tego, że za pracą migruję cały niemalże świat. W hostelach w Dublinie pracują Hiszpanie, w odpowiednikach miasta Walencji - Holendrzy. Wynikałoby z tego, że często do takich życiowych decyzji porusza nas chęć zmiany. A to pogody, a to otoczenia, a to ludzi. Zawsze zaczyna się od takiego, czy innego bodźca - może być to również sukces rówieśnika, bądź rówieśniczki.

Oczywiście w długiej perspektywie, może się to odbić in minus. Co widać po zamieszkasz we Francji, gdzie sławetna asymilacja nie powiodła się. Podobnie jest choćby w Finlandii, gdzie rozdziela się status "imigranta" i "uchodźcy". Powstają dzielnice zamieszkane wyłącznie przez Somalijczyków, których potem można spotkać powiedzmy przy sprzątaniu przejść podziemnych. Oni mówią, że jest dobrze, że jest coraz lepiej - co będzie jednak za trzy pokolenia, tego nie wie nikt.

We Frankfurcie nad Menem spotkałem na przykład Afgańczyka, który dość płynnie władał naszym językiem ojczystym. Oznaczałoby to, że na swojej drodze życia, zahaczył o nasz kraj. W przyszłości będzie pewnie tak, że będzie opłacało się zostać bez wędrówki dalej na zachód. Każdy pomysł zorganizowania życia sobie i przyjezdnym będzie dobry. Póki co na horyzoncie rozwiązań nie widać, przynajmniej takich bez wad.

Tam natomiast, gdzie mieliśmy ostatnio z istną falą tsunami Polaków szukających pracy jest co najmniej kilka oblicz. W pierwszej chwili rzuca się w ucho niezbyt wyrafinowany język, typowa mowa polskiej ulicy. To doprowadza człowieka do smutnych przemyśleń i wowołuje ciarki. Nie byłoby to jeszcze tak tragiczne, gdyby nie fakt, że powstają właśnie kolonie polskich pracowników. Czyta się tam polskie gazety, słychać polskie okrzyki, w weekend spotkać można zalanych i rozrabiających rodaków. To wywołuje prostą reakcję - wstyd za takie zachowanie.

Czy ktoś jednak chce wracać? Wydaje się, że tu następuje podział na dwie równe połówki. Tych, którzy z góry przyjęli, że wrócą do domu oraz tych, którzy często pod wpływem uroku zastanego miejsca chcą go nazywać nowym domem. Jak usłyszałem od weterana życia poza krajem, wpadać do Polski nie opłaca się częściej niż co 3 miesiące. W praktyce natomiast jest to często 6 miesięcy, co można odczytać na różne sposoby.

Cieszą mnie w każdym razie wieści o nowych lotniskach i nowych połączeniach powietrznych. Ryanair ogłosił dzisiaj wyjątkowo dobre wyniki, wyższy niż oczekiwany zysk. Wydaje się, że firmy takie jak wspomniana - otworzyły okno na świat dla takich miast jak Lublin (podobnieństwo do Dublin, jak Poland i Holland), czy też Rzeszów. Byłem choćby świadkiem życiowej decyzji o zarzuceniu studiów na najlepszej uczelni i wydania ostatnich pieniędzy na wyjazd.

Na pewno grono osób wraca. Niespełnione nadzieje, różnice kulturowe, zamykanie się w sobie. Liczba wydanych PPS świadczy o skali zjawiska, ale czy o tym ilu się powiodło również. Byłem także świadkiem zwyczajnego spławiania naszych rodaków. Tacy Irlandczycy, Hiszpanie, Szwajcarzy i wszyscy inni, którzy otworzyli swoje rynki pracy lub planują uczą się nas. Zdecydowanie nie jest to studnia bez dna, która przyjmie każdą ilość, na każdych warunkach. No i te ostatnie faktycznie powędrowały w góre. Trzeba się już wykazać naprawdę sporą dozą doświadczenia, znajomością języka i tak zwaną powstawą aktywną.

Co będzie dalej? Panuje już pogląd, że Irlandia wyczerpała swój limit, że niejako panuje tam bezrobocie. Innymi słowy, że niewielkie są już szanse na spektakularny sukces. Chociaż taki Financial Times oraz cały sektor bankowości inwestycyjnej nadal aktywnie szukają (kwalifikacje ACCA otwierają większość drzwi także w Polsce). Jednak nie będzie to miało znaczenia dla szerokiej gamy młodych ludzi, którzy często chcą zarobić w hotelarstwie, gastronomii i opiece nad dziećmi oraz osobami starszymi. A te dziedziny są mniej lub bardziej sezonowe.

Dużym zagrożoniem, a na pewno faktem, który powinien zostać odnotowany jest przechodzenie na rezydencję podatkową. Zmiany obywatelstwa również są tylko kwestią czasu. Okazać się więc może, że niespodzianka w postaci wysokich wpływów do polskiego budżetu może tracić na sile. Wiadomo, za kilkadziesiąt dni będzie jazda do Szwajcarii, potem od maja 2006 kolejne kraje (miejmy nadzieję). Jednak wymiana doświadczeń będzie robić swoje, a zwiększony apetyt służb skarbowych może natrafić na opór.

Pozytywnie odbić powinno się również wychowywanie dzieci dwu i więcej języcznych. Osoby takie stają się swoistymi skarbami na rynku pracy, co można zauważyć, choćby przy okazji ostatniego wejścia na nasz rynek skandynawskiego banku. Znowu więc została podwyższona poprzeczka. Kiedyś dużym wydarzeniem było wprowadzenie języka angielskiego do szkół, następnie pojawiły się zajęcia dodatkowe i certyfikaty. Teraz już nie trzeba słono płacić, wystarczy właśnie wybrać się na miesiąc, góra trzy miesiące, żeby złapać akcent i mocno podszlifować języki.

No i kolejna już ostatnia kwestia, którą chciałem poruszyć. Zarobione pieniądze często są wydatkowane w Polsce, bądź nawet częściej inwestowane. Mieliśmy okres inwestycji Polonii rodem z Ameryki Północnej, teraz należy się spodziewać zwiększonej aktywności mieszkańców Europy. Bo tak trzeba o nich mówić, kiedy decydują się na mobilność rzędu kilku tysięcy kilometrów. Nie będą to tylko pięniądze, ale właśnie podejrzane rozwiązania, doświadczenia i kontakty. Co prawda stanie się to zapewne dopiero wtedy, kiedy zostanie wyczerpany limit pomysłów na miejscu. A póki co sklepów z polską żywnością i ogólnie produktami z Polski jest niewiele.

Rodzę również nadzieję, że przejdziemy do ofensywy na polu zakładania firm za granicą - mimo wielu obaw i potężnego ryzyka. Mam tu na myśli oddziały już istniejących firm, jak i zupełnie nowe projekty. Tak jak to mamy okazję oglądać choćby na BBC Prime, gdzie brytyjczycy lądują po całym świecie i próbują własnych sił. Prawdę mówiąc oglądając takie scenki jestem spokojny o dziejowe miejsce Polaków, którzy należą do narodów przedsiebiorczych i zdolnych.

Najnowsze wpisy