LOT jest obecnie na prostej do bankructwa. Stanie sie to najpewniej w roku 2009, przez najblizsze miesiace firma bedzie sie jeszcze toczyc, ale toczyc sie bedzie po rowni pochylej i obecnie w zasadzie nie ma juz w zasadzie odwrotu, chyba, ze nastapi zmiana zarzadu, a nowy zarzad wprowadzi diametralne zmiany w prowadzonym obecnie procesie restrukturyzacji, bo ten prowadzi firme w kierunku nieuchronnej zapasci i upadku w przeciagu 10-16 miesiecy. Nowy Zarzad zamiast przeprowadzic rewolucyjne zmiany po zastanym po poprzednikach balaganie, brnie droga swoich poprzednikow zmniejszajac siatke polaczen i otwierajac drzwi dla konkurencji.
W LOcie potrzebna jest gruntowna zmiana polityki flotowej - zmniejszenie liczby typow i rezygnacja z conajmniej dwoch typow samolotow Embraera 145 oraz Boeingow 737-400/500 i wymiana ich na duzo ekonomiczniejsze samoloty Embraer 170/175/190/195. Dodatkowo powinna nastapic zmiana samolotów turbosmiglowych na szybsze turbosmiglowce nowej generacji, a co za tym idzie ekonomiczniejsze. Rozwoj siatki polaczen powinien byc oparty o te dwa typy floty. Polaczenia powinny byc obslugiwane mniejszymi samolotami za to czesciej. Pozwoli to znaczny przyrost masy wplywow przy mniejszym wzroscie kosztow. Jednoczesnie wzrost liczby polaczen pozwoli na zwiekszenie mozliwosci tranzytowych, co przysporzy dodatkowych pasazerow. Polaczenia wymagajace obslugi samolotami wiekszymi niz Embraer 195 (jakich w momencie zwiekszenia czestotliwosci byloby niewiele) powinny byc obslugiwane na rzecz LOTu przez majacego niskie koszty podwykonawce (np. White Eagle) na zasadach wetlease. To jest jedyna droga, ktora moze uchronic LOT od upadku w krotkim czasie.