To, że dzieje się to na 5 minut przed końcem pracy jest OK, ale nie w porządku jest to, że sytuacje takie zdarzają się często. Pracę w godzinach nadliczbowych reguluje art 151 KP, który jasno mówi, że powinno się to ograniczać do sytuacji
-awaryjnych w sensie dosłownym
- szczególnych potrzeb pracodawcy.
Te drugie należy rozumieć jako nieprzewidywalne, awaryjne. czyli np. druga zmiana zastrajkowała, a trzeba przerobić psujący się surowiec, albo spóźnił się transport, który misi być od razu rozładowany itp.
Tu info z netu:
"W uzasadnieniu do wyroku z 26 maja 2000 r. (I PKN 667/99; OSNP 2001/22/662) Sąd Najwyższy podkreślił, iż chodzi tu o potrzeby specjalne, niecodzienne, odróżniające się od zwykłych potrzeb związanych z prowadzoną przez pracodawcę działalnością. Oznacza to, że praca w godzinach nadliczbowych może być bowiem zarządzona jedynie w sytuacjach wyjątkowych, wcześniej nieprzewidywanych"
Inną kwestią jest oczywiście limit godzin nadliczbowych w miesiącu i wynagrodzenie za nie- tu już kryteria są jasne (art. 151-1 do 151-8)
Natomiast pracownik zasadniczo nie ma prawa odmówić pracodawcy pracy w tych godzinach, gdyż:
• art. 100 par. 1 k.p., zgodnie z którym pracownik jest obowiązany wykonywać pracę sumiennie i starannie oraz stosować się do poleceń przełożonych, które dotyczą pracy, jeżeli nie są one sprzeczne z przepisami prawa lub umową o pracę oraz z
• art. 100 par. 2 pkt. 4 k.p., zgodnie z którym pracownik jest obowiązany w szczególności dbać o dobro zakładu pracy.
Zatem- nie odmawiać i...skarżyć tę sytuację do PIP-u.
Kodeks:
http://prawo.money.pl/akty-prawne/ujednolicone-akty-prawne/kodeks-pracy