Forum Prawo - porady i tematy

Prawa funkcjonariusza podczas czynności prewencyjnych

Prawa funkcjonariusza podczas czynności prewencyjnych

slawosh / 86.63.159.* / 2007-02-16 17:24
Witam.
Chciałbym zadać kilka pytań odnośnie praw/obowiązków policjanta w czasie podjętych działań prewencyjnych mających na celu skontrolowanie grupę młodzieży spacerującej nocą po mieście.
Na początek naświetlę sprawę:
Otóż wracając z grupką przyjaciół (trzy dziewczyny i 3 chłopaków) nocą z dyskoteki zostaliśmy zatrzymani przez policję, ot tak do kontroli. Nie wykazywaliśmy żadnych niepokojących zachowań typu wandalizm lub inne. Panowie policjanci poprosili nas na początek o dokumenty, oczywiście je okazaliśmy, z tym, że jeden z kolegów grzecznie zapytał dlaczego nas zatrzymują i dlaczego jesteśmy kontrolowani. Funkcjonariusz wyrecytował artykuł mówiący o tym, że mogą podjąć takie działania gdy widzą grupującą się młodzież. Po chwili wszystkie dokumenty trafiły do rąk policjanta. Nikt nie protestował.
Od początku całej interwencji jeden z policjantów urządził sobie kolację, jedząc paluszki, orzeszki, pijąc soczek, najwyraźniej robił sobie żarty z całej sytuacji. Drugi z policjantów odłożył w samochodzie nasze dokumenty i poprosił o telefony komórkowe, sprawdził IMEI, oczywiście wszystko OK.
Całe „spotkanie” zaczęło się przeciągać, jeden z nas zapytał czy długo jeszcze to potrwa. Odpowiedź oczywista „ile będzie trzeba, jak nam się nie podoba to możemy pojechać do aresztu…” Ciekawe, tylko za co?! Tutaj pan jedzący paluszki zaczął wymieniać, co on może, kim on to jest, (mimo, że obaj byli młodymi, świeżoupieczonymi policjantami). Zapytałem wprost: czy jego jedzenie jest czynnością prewencyjną, i dlaczego nie zacznie działać (chociażby spisywać nasze dane) tylko siedzi w ciepłym samochodzie, a my marzniemy. Funkcjonariusz paroma słowami skomentował, że nie obchodzi go to, i kiedy wrócimy do domu, określając siebie jako kogoś wyższego rasą, typem „nadczłowieka”. Moim zdaniem była to troszkę przesada z jego strony.
W międzyczasie rozwijał się temat złożenia skargi na nich, na sposób działania i przeciąganie interwencji. Kolega pomyślał, że lepiej zadzwonić od razu na komisariat, tak zrobił. Wyjaśnił dyżurnemu zajście i sytuację, podał dane. W czasie rozmowy usłyszeliśmy zgłoszenie się komisariatu przez radio z zapytaniem czy zatrzymali właśnie taką osobę. Zamykając szybę przed nami, powiedział dyżurnemu, że nikogo takiego nie mają. Dyżurny od razu przerwał rozmowę z kolegą, pewnie pomyślał, że to jakieś żarty. Tak się zdarzyło, że usłyszeliśmy tą rozmowę, po chwili zapytałem, dlaczego skłamał, ten się wypierał, twierdząc, że utrudniam czynności prewencyjne. Zapytałem ponownie (tu niestety poniosły mnie nerwy): czy jego jedzenie (użyłem mocniejszego słowa) jest takową czynnością i dlaczego w tym czasie nie patrolują ulic, tylko nas trzymają. Tutaj jeden zaczął się przechwalać, że to on złapał nożownika, o którym było głośno. Czy tu się kończą jego zasługi?
Powracając do tematu, dostałem propozycję mandatu 200zł za moje jedno niecenzuralne słowo wypowiedziane w miejscu publicznym. Zacząłem dyskutować nad odstąpieniem od kary, więc policjant powiedział, że skoro nie przyjmuje mandatu to sprawa idzie do sądu grodzkiego, wiec zaczął wypisywać jakiś świstek, który miałem podpisać, jednak został wyrwany mi z ręki, gdy chciałem przeczytać jego treść. Po chwili dostałem inny papierek, jest to wezwanie na komisariat.
Mam, więc pytania:
- Czy w tej sytuacji grozi mi sąd grodzki i grzywna?
- Jak mam się zachować na komisariacie, jak się tłumaczyć?
Razem ze znajomymi chcemy złożyć donos czy skargę (nie wiem jak to fachowo się zwie)na skandaliczne zachowanie policjantów na służbie. Odnośnie tego mam pytania:
-Co taka skarga powinna zawierać? Jak takie pismo sformułować? Gdzie je złożyć( bo chyba nie ma sensu na tym komisariacie, z którego pochodzili Ci funkcjonariusze – wiadomo: swój swojego będzie bronił)?
- Jest sens składać coś takiego?
- Czy można im coś zarzucić z przebiegu interwencji? Jakich argumentów użyć?
Ogólnie starałem się pozbierać wszystkie, jakie mi przyszły na myśl argumenty, mam pytanie czy są one słuszne:
1. Wywyższanie się ponad ludzką rasę, tylko, dlatego, że się posiada stanowisko
2. Nie podjęcie czynności prewencyjnych w jak najkrótszym czasie (praktycznie „głodomor” ich wcale nie podjął), a więc przedłużanie interwencji
3. Zatajanie prawdy przed dyżurnym na komendzie odnośnie tożsamości zatrzymanych osób. Nasuwa mi się tu pytanie: dlaczego tak zrobili, może wiedzieli, że mają sobie coś do zarzucenia?
4. Wymaganie podpisu, bez mojego zapoznania się z tym pismem.
5. Jeden z policjantów nie pozwolił na spisanie swoich numerów służbowych, nie podając także swoich danych.

Przypomniała mi się jeszcze sytuacja, gdy przejeżdżający samochód zagłuszył wypowiedź policjanta, było to jakieś pouczenie, niestety nie chciał powtórzyć jak powiedziałem, że nic nie słyszałem, stwierdził, że to mój problem.
Dlaczego wreszcie komisariat olał zgłoszenie, myśląc, że to żart?
Prosiłbym o odpowiedź osób znających się na prawie i Wasze opinie oraz poparcie ich stosownymi ustawami, niestety ja nie mam doświadczenia w tej dziedzinie, studiuje na uczelni technicznej.
Wyświetlaj:
obserwator / 2007-02-20 19:46 / Tysiącznik na forum
Sprawa jest poważna, nie nalezy jej lekceważyć. Policja przygotowuje dowody, sa to także ich zeznania w prokuratorze, notatki slużbowe itp. Sad zawsze da wiare zeznaniom policjantow, po skierowaniu aktu oskarzenia do sądu. Proces będzie prowadzony długo aby doszło do skazania. Jeżeli bedzie kilka rozpraw to na nie bedą przychodzili prokuratorzy dyżurni, zapoznaja się ze sprawą na minuty przed rozprawą. Nawet dobry adwokat bedzie mial trudne zadanie. Od chwili prowadzenia sprawy przez policjantow a następnie przez prokuratora, oskarżony nie ma wglądu w akta, dopiero może sie z nimi zapoznać jak prokurator zamknie sprawę. Oskarżony napisze odwolanie ktore nie zostanie uwzględnione, akt oskarzenia wędruje do sądu. Sądy skazują na wyroki w zawieszeniu wiedząc że sąd wyzszej instancji zatwierdzi wyrok i kończy się mozliwość dalszego odwoływania przez skazanego> zostaje sie tylko droga ułaskawienia przez Prezydenta ale to utopia. Moim zdaniem należy za wszelką cene udowodnić że policja działala w złej wierze, nalezy to zrobić bardzo zręcznie aby złą wolę wykazać policjantów wykazać. Przed sądem policjanci będą zeznawać pod przysięgą, i zeznaja ale prawdy w ich zeznaniach nie ma, gdyz umieją zeznawać tak żeby nie być posądzonym o skladanie fałszywych zeznań. Te wszystkie drobne dowody nalezy zbiearać rownolegle z policją od początku, wówczas adwokat dostanie dokumenty umożliwiające skuteczna obronę. Ja to pisze z doświadczenia bo słyszałem i widziałem dokumenty i od tej chwili nie wierzę w sprawiedliwość policji, prokuratorów i sędziów. Jeszcze raz podkreślam sprawa jest poważna. Najlepiej poszukać znajomości aby ukręcić łeb sprawie, bo innej rady nie ma, jak policjanci sie uprą i chcą zaszkodzić, to zrobią i jest prawie pewne że sie im uda.
życzliwy / 217.98.20.* / 2007-03-02 00:37
Sprawa trudna.... tak myślę... i prawie w 100% racje ma mój przedmówca. Ale nie jest to sprawa całkiem przegrana. Podstawą jest dobry adwokat... i to nie bezpośrednio przed rozprawą, a już, od razu... I te dowody. Bo słowa kilku chłopaków przeciw policjantowi to wiadomo od razu, co będzie. Potrzebne są dowody rzeczowe, np. biling z komórki osoby dzwoniącej na policję (tylko nie ujawniać za wcześnie, że ten biling się ma...), jacyś świadkowie nie związani z policją (a najlepiej także i z wami). Więcej pomysłów na razie nie mam....
życzliwy / 217.98.20.* / 2007-03-02 00:39
Aaaa... jeszcze najlepiej by było, jakby się któremuś z was przypadkiem włączyło nagrywanie w komórce... ale rozumiem, że tak się nie stało...
czytelnik / 212.76.37.* / 2007-05-31 14:03
co do rozmów, to wszystkie rozmowy telefoniczne są nagrywane i na wniosek sądu, operator ma obowiązek ujawnić kąpię nagrania z danego dnia.

Najnowsze wpisy