map
/ .* / 2003-12-17 09:53
Tekst budzi lekkie zazenowanie, to tak jakby autorowi jego wlasne ugruntowane poglady przeslonily fakty. A faktem jest, ze na miejscu Niemiec czy Francji delegacja polska zachowywalaby sie tak samo, albo nawet bardziej agresywnie.Zastanowmy sie nad tym, po co byla "konstytucja europejska". Po to, ze podejmowanie decyzji w grupie 25 krajow z ktorych kazdy ma prawo weta jest praktycznie niemozliwe i prowadzi do paralizu decyzyjnego. Po drugie, czym ma zajmowac sie 30 komisarzy w KE? Przeciez w tej chwili jest ich juz wiecej, niz dzialow administracji pozostajacych w gestii Komisji Europejskiej, a ma dojsc 10 nowych. Kazdy z nich dostanie wiec stanowisko, i bedzie mial za punkt honoru pokazac, jak jest ono potrzebne. A jak to zrobic najbardziej spektakularnie? Cos zablokowac. Tak wiec "Nicea" stanowi na dluzsza mete niebezpieczenstwo calkowitego chaosu i niemocy.Oczywiscie znajda sie eurosceptycy, ktorzy beda z tego zadowoleni. Nie wiem tylko, czy jako najwiekszy odbiorca netto funduszy unijnych mamy z powodu paralizu decyzyjnego sie cieszyc, bo nie sadze by kraje bedace netto platnikami chcialy sie w takiej sytuacji na budzet UE (i krajow-odbiorcow) skladac.A co do Kwasniewskiego i Millera: Miller potrzebuje wzrostu poparcia, za kazda cene - nawet poswiecenia dlugoterminowych interesow Polski na arenie miedzynarodowej, stad kampania PR w mediach o kolorze "nacjonalistycznym". Kwasniewski zdaje zas sobie sprawe z tego, ze "Nicea" jest nie do utrzymania, poniewaz popieraja ja 2 kraje, zas 23 - nie, (i to chyba najlepiej swiadczy o tym, jak subiektywny jet "powrot na tarczy"), wiec negocjacje beda sie toczyly dalej. Aby to bylo mozliwe, kazdy musi w czyms ustapic - takze Polska. A w takim razie powstaje pytanie: jesli kazdy musi zmienic stanowisko, to dlaczego nie mogl tego zrobic w Brukseli? A wiec Bruksela to jednak fiasko, podobajace sie zwolennikom schadenfreude. Wniosek: w przypadku Millera tarczy po prostu nie ma, totez "na" czy "z" jest bezprzedmiotow.