Bernard+
/ 83.22.105.* / 2008-10-24 19:59
Przypomnijcie sobie jak wyglądały gospodarki dawnych KDL-ów za 2007 rok. Podawano na forum w Krynicy.
Z podstawowych danych charakteryzujących gospodarki krajów wynika, że liderami regionu są kraje nadbałtyckie oraz południowi sąsiedzi Polski, a także Słowenii. Przyjmując PKB w przeliczeniu na jednego mieszkańca za miernik bogactwa, okazuje się, że najbogatszy jest właśnie ten ostatni kraj.
W minionym roku najszybciej rozwijały się gospodarki Słowenii i Łotwy - zanotowały dwucyfrowy wzrost PKB. Ciekawa jest wysoka - czwarta - pozycja Białorusi. Dramatycznie natomiast rysuje się obraz Węgier - ze wzrostem na poziomie 1, 3 procenta pozostają w ogonie omawianych krajów.
Węgry mają też największy deficyt - stanowi aż 67 procent PKB. W tej klasyfikacji źle prezentuje się Polska (43, 1 proc.), która ma niższy deficyt tylko od Węgier, Albanii (52, 2 proc.) i Chorwacji (47, 3 proc.). W przypadku Estonii (3, 4 proc.) można wręcz powiedzieć, że deficyt publiczny w tym kraju prawie nie występuje.
Białoruś ma zdecydowanie najniższy poziom bezrobocia, co akurat w tym przypadku nie musi świadczyć o prężności gospodarki i dobrobycie. Bardzo niskie jest też bezrobocie na Ukrainie.
Rekordzistami bezrobocia są kraje powstałe po rozpadzie Jugosławii. Szczególnie zła sytuacja jest w Kosowie oraz Bośni i Hercegowinie, gdzie niemal, co druga osoba pozostawała bez zatrudnienia.
Region musi by gotowy na trudne chwile
Z perspektywy Polski, z danych zebranych w raporcie płyną dość dobre informacje. Przede wszystkim większość polskich firm chce inwestować, a jeśli planują przedsięwzięcia za granicą, to nie kosztem krajowych zakładów. Jeszcze przez najbliższe kilka lat miejsca pracy, podatki, nie będą uciekać z Polski, ale trzeba się liczyć z tym, że nowe miejsca pracy będą powstawać tam, gdzie są bardziej konkurencyjne warunki prowadzenia biznesu, a nie w Polsce.
Wszystkie kraje regionu powinny jednak przygotowywać się na taki scenariusz, że przestaną być atrakcyjne, jako miejsca produkcji. Niskimi kosztami pracy jeszcze przez wiele lat można konkurować, ale prędzej czy później azjatyckie, czy być może afrykańskie kraje, wygrają i tam będą przenoszone zakłady z Europy Środkowo-Wschodniej. Taki scenariusz może się ziścić dopiero za kilkanaście lat, ale wydaje się być nieunikniony.
Taki był
Raport Money.pl na XVIII Forum Ekonomicznym w Krynicy
Wg wielu przedsiębiorców, aby wyjść na ścieżkę stabilnych wzrostów potrzeba w Polsce wielu zmian przede wszystkim w prawie działalności gospodarczej, prawie pracy, podatkowym i ubezpieczeń społecznych, bo teraz mamy większe obciążenia fiskalne i para fiskalne przedsiębiorstw niż inne bogatsze kraje, ale zabierane firmom pieniądze są w dużym procencie marnowane przez zdemoralizowaną klasę polityczną i wyprodukowaną przez nią nadętą biurokrację obsadzającą na najlepiej płatnych etatach głównie znajomych królika. Jak może w kraju, który ma największe złoża węgla w Wspólnej Europie brakować dziś węgla i jego cena jest wyższa u nas w kraju niż za granicą cena węgla sprowadzanego statkami z innych kontynentów. Płacimy relatywnie do własnych dochodów dużo a otrzymujemy od rządzących nami mało: mało budowanych dróg, kiepskie wyposażenie policji, słabe wyposażenie szpitali, skandaliczną jakość usług pocztowych itp. itd. przestażały system szkolnictwa. Dotujemy z podatków płaconych przez biednych polaków te gałęzie przemysłu, które powinny być głównymi wytwórcami dochodu narodowego i w których płace robotników są 2 krotnie wyższe od przeciętnych a premier z prezydentem toczą cały czas wojnę wyborcza zamiast skupić się na gospodarce.
Teraz dzwoni już duży dzwon alarmowy.