monten
/ 37.128.96.* / 2013-11-22 13:41
Dałam się wpuścić w konwersję lokat w Getinie na Quattro i już żałuję:
- na spotkaniu z doradcą też odniosłam wrażenie, że te 6,48% jest w skali roku - wprost tego zapewne nie powiedział, ale za to sporo opowiadał o tym, że banki są w stanie zaoferować superpreferencyjne warunki w zamian za zamrożenie kasy na te cztery lata - tym bardziej by mi nie przyszło do głowy, że ta superpreferencja to 1,5% cośtam rocznie ;)
- 6,48% na cztery lata + możliwość dodatkowego zarobku, jak się zarządzającym Templetonem rączka nie omsknie jeszcze bym jakoś przeżyła, ale w regulaminie funduszu stoi jak byk (par 3 ust. 5), że "TU nie gwarantuje osiągnięcia celu inwestycyjnego, o którym mowa w ust 2-3". Gwoli wyjaśnienia: Ust. 2 mówi o celu inwestycyjnym 6,48% + stopa zwrotu Templeton Global Total Return - 6,48% (czyli po polsku: 6,48% + nadwyżka stopy zwrotu w przypadku gdy jest ona wyższa niż owe 6,48%), ust. 3 natomiast o celu inwestycyjnym na poziomie 6,48%. A skoro osiągnięcia ani jednego, ani drugiego TU nie gwarantuje, to znaczy, że nie gwarantuje dokładnie niczego
Czyli nie da się ukryć, że złotousty doradca przekonał mnie dokładnie do tego, czego z tą akurat kasą zupełnie nie miałam zamiaru robić, czyli zainwestowania jej w jakiśtam lepszy lub gorszy fundusz, którego jednostka uczestnictwa za te cztery lata będzie warta albo więcej, albo mniej niż obecnie. Pretensje oczywiście mogę mieć tylko do siebie, bo dyspozycję konwersji złożyłam wbrew wszystkim zasadom. A co tam, wyznam to publicznie, to może mi się ciut polepszy:
- ponieważ konwertowałam jakąś straszną liczbę dawnych "jednodniówek", zgodziłam się podpisać zlecenie konwersji in blanco - "doradca" kolejnego dnia uzupełnił je danymi z numerami i kwotami kolejnych lokat (więc w sumie cieszę się, że jeszcze mam coś na koncie - z tym papierem w ręku mógł mi przekonwertować wszystko na cokolwiek)
- zrobiłam to oczywiście nie czytając wcześniej regulaminu, OWU, ani też tabeli opłat i prowizji - opierając się wyłącznie na dobrych radach "doradcy"
- mało tego, dopiero jakiś czas po upływie 30 dni na odstąpienie od umowy, doszłam do wniosku, że wartoby zainteresować się, w co tak naprawdę się wpakowałam (co prawda "doradca" twierdzi, że na spotkaniu wyposażył mnie we wszystkie dokumenty, ale ja sobie nic takiego nie przypomninam, a wiele czasu od tamtej pory nie minęło. A że nie jest to pierwszy przypadek, że na moją pretensję, że o czymś mnie nie poinformował, doradca odpowiada "przecież mówiłem to na spotkaniu", doszłam do wniosku, że jedynym sposobem na "złotoustych" jest nagrywanie spotkań z nimi).
Jednym słowem cała ta inwestycja to jedna wielka katastrofa w moim wykonaniu. I to mimo, że mój poziom inteligencji mieści się w normie, czytam Samcika, wiem co to są stopy procentowe oraz nie mam jeszcze 90 lat i demencji. No nic, stało się - jedyne co mnie pociesza, to to co pisaliście o Templeton Global Total Return - może jednak wykręcą te 1,5% rocznie ;) A w przyszłości ZAWSZE starannie przeczytam wszystkie dokumenty przed podpisaniem czegokolwiek, ZAWSZE w porę zadam wszystkie pytania, które przyjdą mi do głowy, ZAWSZE przyjadę drugi raz do instytucji finansowej, żeby podpisać CAŁKOWICIE wypełnione zlecenie. A warunkiem dostąpienia przez jakiegokolwiek doradcę zaszczytu spotkania ze mną, będzie zgoda na nagranie jego przebiegu. Amen.