Byłem pracodawcą przez długie lata i w niejednej firmie i twierdzę że ta teoria to bzdura. Poważny kandydat, gdy oceni testy jako niemożliwe do wykonania w założonym czasie, a taki kandydat je szybko oceni, wyjdzie z testów, bo stwierdzi, że pracodawca to gówniarz bez pojecia, lub testy są robione pod konkretnego człowieka, który ma to wygrać i zna zawczasu wszystkie rozwiązania.

Jest to wypowiedź osoby, który nie ma żadnej wiedzy praktycznej tylko teoretyczną. Gwarantuję, że gdyby przyszedł pan o mnie na rozmowę zmieniłby ten tekst. Przebieg rozmowy kwalifikacyjnej nie powinien mieć na celu poniżenia godności człowieka (6.30 rano, zbyt mało czasu na rozwiązanie zadania itd.). Myślę, że prawidłowo pan robi doktoryzując się, bo to gwarantuję ciepłą posadkę na jakiejś uczelni. W ten sposób uniknie Pan konfrontacji swoich poglądów z rzeczywistością, ta najlepsza rozmowa w życiu musiała zapaść panu mocno w pamięć i to niekoniecznie najlepiej. Problemem jest jednak to, że te fantastyczne pomysły mogą być przekazywane przyszłym pracodawcom, dyrektorom, kierownikom.

Już samo spojrzenie 'specjalisty od HR' pana Pawła Szwarcbah mówi o nim co to za 'człowiek''. PRACODAWCY WYKORZYSTUJĄ PRACOWNIKÓW PO GRANICE WYTRZYMAŁOŚCI, TRAKTUJĄ JAK ZABAWKI, WYRZUCAJĄ WRAK CZŁOWIEKA I OCZEKUJĄ PRACY 24H NAJLEPIEJ ZA DARMO I BEZ UMOWY. Mimo to ludzie i tak są zmuszeni iść do jakiejkolwiek pracy żeby dzieci nakarmić a taki pseudo 'specjalista' powie że i tak na pewno znajdzie się ktoś zainteresowany