Pajchiwo
/ 2008-02-03 16:05
/
Tysiącznik na forum
Swego czasu Rosja tworzyła swój wizerunek jako państwo, które podejmuje decyzje ekonomiczne w gospodarce, a nie polityczne.
I przez pewien czas tak nawet było, aczkolwiek wraz z nadejściem "czasów" Putina sytuacja się zmieniła.
Teraz polityka zagraniczna i ekspansja gospodarcza jest głównym problemem Rosji.
Być może w perspektywie niedalekiej przecież chwili, gdy skończą im się surowce dzięki którym to państwo funkcjonuje i ma jakiekolwiek znaczenie na arenie międzynarodowej.
Militarnie i gospodarczo Rosja może straszyć nas, ale nie cały świat - dla krajów rozwiniętych Rosja jest tylko dużym rynkiem zbytu.
Niemniej przez spokojny pierwszy okres po pieriestrojce wiele osób utrwaliło sobie (IMHO dzięki znacznej pomocy GW ), że my podejmujemy polityczne decyzje, a Rosja gospodarcze. I że to my jesteśmy źródłem ciągłego konfliktu, a Rosja chce "tylko" stosunków gospodarczych.
I co do Polski to jest prawda, a co więcej z naszego punktu widzenia nie widzę w tym niczego złego.
My faktycznie podejmujemy decyzje polityczne - ponieważ nie bardzo mamy wyjście, tylko polityka nam zostaje z wielokrotnie silniejszym ekonomicznie i militarnie krajem.
I my faktycznie jesteśmy źródłem konfliktów - od czasów "okrągłego stołu" jesteśmy dla Rosji ciągłym problemem, ponieważ nie chcemy sie podporządkować.
Ale co do Rosji jest dokładnie odwrotnie. I to coraz silniej - już bardzo dawno Rosja nie wykopywała swoich (starych, bo starych, ale zawsze) militarnych zabawek, żeby pogrozić światu.
Cały sens "tarczy" ma dla Polski drugorzędne znaczenie - tu raczej istotne jest poważne zaangażowanie się w NATO - to jest jasna deklaracja, że Polska na pewno nie powróci do "mateczki Rosji". Co się Rosji niewątpliwie marzy.
Sytuacja związana z unią celną i innymi problematycznymi formami integracji ze strukturami UE (takimi jak chociażby strefa Shengen) przesunęła by część problemów granicznych na Ukrainę. I tym samym nieco nas IMHO odciążyła.
Co do ekspansji militarnej.
Gdyby faktycznie doszło do konfliktu to i tak nikt nas nie będzie bronił - a sami nie damy rady ich powstrzymać nie mówiąc już o wygraniu (w obie te rzeczy nawet na chwilę nie wątpię).