Forum Polityka, aktualnościGospodarka

Rząd ma prognozę. Bezrobocie poniżej 14 proc.

Rząd ma prognozę. Bezrobocie poniżej 14 proc.

Wyświetlaj:
Jun / 78.8.11.* / 2009-03-13 16:20
Gdyby np Islandia miała takie bezrobocie, to chyba cała by zatonęła. A u nas proszę sukces. CUD !!!
lude / 193.120.116.* / 2009-03-13 21:16
Przepraszam,ale się teraz naprawdę wkur....m.Skąd pani Czesia bierze takie dane?Ludzie przecież to czysta paranoja,zwalniają ludzi nagminnie,zamykają zakłady pracy.Trzy tygodnie temu czytałem o 12%bezrobociu,a tu nagle takie p*****....e.Szanowni politycy,jak długo jeszcze chcecie tak w h..a robić ten naród.Przecież w tym narodzie są tysiące,a może nawet miliony bardziej wykształconych lub też mądrzejszych od was samych.
Gall# / 213.158.197.* / 2009-03-13 15:28
Ale to juz było...
Okazyjna prywatyzacja i tania siła robocza - specjalność SZUMOWIN z głupio-mądrym Tuskiem na sznurku
Pilsener / 2009-03-13 13:48 / Sofciarski Cyklinator Parkietów
Liczenie bezrobocia nie ma sensu, bo liczy się tylko tych, którzy przychodzą do UP po socjal - to chory kraj, bo UP zależy na zatrudnianiu, ale tylko swoich urzędników i speców od różnych niepotrzebnych szkoleń, a bezrobotnym z UP akurat na podjęciu pracy zależy najmniej - bo najczęściej oni już pracują. UP to nie urząd pracy, a urząd dla bezrobotnych - a pacodawcy dają tam oferty, by dostać dopłaty i ulgi do stanowisk (częstym warunkiem jest wtedy szukanie pracowników w UP) - jedna, wielka komuna.

Poza tym co za różnica, czy damy "bezrobotnemu" zasiłek, czy etat w sektorze publicznym? Większość pracowników sektora piblicznego czy rolników to de facto bezrobotni, tylko ich zasiłek nazywa się etat. Dla gospodarki liczą się tylko i wyłącznie miejsca pracy w sektorze prywatnym - im jest ich więcej, tym lepiej, od zatrudniania nowych urzędnikó czy dopłacania do węgla i statków dobrobytu nie będzie.
Trybun / 2009-03-13 18:50
Jak będziesz bezrobotny to wtedy możemy pogadać. Pieprzyć dyrdymały każdy potrafi.
Pilsener / 2009-03-13 23:07 / Sofciarski Cyklinator Parkietów
Byłem bezrobotny wiele razy i wiele razy musiałem szukać pracy - a p************ w UP przenosiły się wtedy z partii do partii, przychodzili też do mnie ludzie z UP, którym musiałem przystawić pieczątkę, że "starają się o pracę" - bo inaczej nie dostaną socjalu. To jest fikcja - jeden urzędnik w UP odbiera od 3 do 15-stu miejsc pracy - a ile tworzy? Podobna sytuacja co w UP jest w MOPS'ach - u mnie lokalny MOPS zatrudnia prawie 400 stołków, a jaką obywatelom dają pomoc? Wypada nieco ponad 20 zł za miesiąc na jednego p************!

Gdyby zlikwidować urzędy pracy bezrobocie w ciągu kilku lat od razu by spadło.

A jakieś bzdurne programy typu "absolwent"? Każda taka akcja tylko zwiększa bezrobocie i to są FAKTY - ale napycha kabzę p*************, związkom zawodowym i wspierającym takie status quo politykom, stąd wielkie halo, bo rząd utworzył jedno miejsce pracy - ale o tym, że 10 zabrał to już nikt nie mówi, bo i po co?
studentMIM / 2009-03-13 14:05 / Tysiącznik na forum

Liczenie bezrobocia nie ma sensu, bo liczy się tylko tych,
którzy przychodzą do UP po socjal - to chory kraj

1. Tak się robi na całym świecie.
2. Ma to pewien sens, bo dowiadujesz się ile osób szuka pracy oraz ile wyciąga ręce po socjal.

Dla gospodarki liczą się tylko i
wyłącznie miejsca pracy w sektorze prywatnym

No tak. Zatrudnianie profesorów na państwowych uczelniach w ogóle nie wpływa na gospodarkę. Ogólnie można ich nazwać bezrobotnymi
Pilsener / 2009-03-13 23:01 / Sofciarski Cyklinator Parkietów
Skoro państwowe jest takie dobre, to może wszystko zrobimy państwowe, jak w PRL'u? Państwo ma zapewniać obywatelom warunki, możliwości, infrastrukturę a nie bawić się w producenta i usługodawcę.
studentMIM / 2009-03-13 23:06 / Tysiącznik na forum
To jest właśnie radykalizm. Albo wszystko państwowe, albo wszystko prywatne. Nie ma miejsca na szukanie złotego środka i zrozumienie, że państwowe czasem jest dobre, a czasem złe. Niestety standardowe na forach myślenie.

P.S. Nie uważam, że uczelnie muszą być koniecznie państwowe. Wykazałem tylko (wynikający z radykalizmu) brak sensu w Twoich słowach
Pilsener / 2009-03-14 23:33 / Sofciarski Cyklinator Parkietów
Dążenie do wolnego rynku i demokracji to radykalizm? Być może w tym kraju tak jest, dlatego polska jest tam, gdzie zawsze była - na marginesie. Nie wiem czy zauważyłeś, ale w rankingach najlepszych uczelni próżno szukać państwowych, polskich czy włoskich molochów. Nie da się sprywatyzować wszystkiego, ale uczelnie można i powinno się, krzyki, że edukacja powinna być państwowa to jest właśnie populizm i radykalizm. Im mniej państwa w gospodarce tym lepiej i to są fakty, tymczasem w polsce wciąż prawie połowa (albo nieco ponad, zależy od metodologii) gospodarki jest wciąż w rękach partii, więc rózne dyskusje o tym, czy w polsce jest za mało czy za dużo państwowego interwencjonizmu uważam za bezzasadną.
studentMIM / 2009-03-14 23:47 / Tysiącznik na forum

polska jest tam, gdzie zawsze była - na marginesie

Poza błędem ortograficznym, to jeszcze logiczny. Jeślibyś znał historię, to może nie pisałbyś takich głupot.

rankingach najlepszych uczelni

rankingi najlepszych uczelni to fikcja. Zbyt ważne w nich są "warunki" (czyli jakość budynków, sal, etc.) oraz przedmioty humanistyczne. Zauważ, że polscy informatycy (z Uniwersytetu Warszawskiego) wygrywali konkursy międzynarodowe.

Poza tym nie napisałem, że uczelnie muszą być państwowe (przeczytaj jeszcze raz P.S.), ale tylko, że Twoje sformułowanie o bezużyteczności osób na stanowiskach państwowych jest bezzasadne (żeby nie powiedzieć, że po prostu głupie).

prawie połowa
(albo nieco ponad, zależy od metodologii) gospodarki jest wciąż w rękach
partii

Ale której partii? PO? SLD? Czy może PiS? Czy może wszystkich naraz (napisanie, że jest w rękach państwa może byłoby zasadne. Że w rękach partii jest bez sensu). Poza tym w większości krajów zachodnich ok 50% gospodarki należy do państwa (nie mówię, że tak jest dobrze, ale nie jest to sprawa tylko Polski)

Radykalizmem nie jest twierdzenie, że lepiej byłoby sprywatyzować uczelnie. Radykalizmem jest za to twierdzenie, że wszystko co państwowe jest złe i że uczelnie MUSZĄ być sprywatyzowane. To spłyca dyskusję.
Pilsener / 2009-03-15 14:42 / Sofciarski Cyklinator Parkietów
Wygrywali i co z tego? Natychmiast zostaną zauważeni i zostaną asystentami, najczęściej na uczelniach w USA. Nie sztuka mieć dobrych studentów wybierając z 50 na jedno miejsce, sztuka wykształcić pozostałych 49, a tych 49 odbiega znacznie od światowych standardów (w Szwecji mają mniej funkcjonalnych analfabetów ogółem niż u nas z dyplomem magistra). Jeśli chodzi o liczbę publikacji naukowych czy patentów także nie wypadamy rewelacyjnie, więc pocieszanie się że jacyś tam studenci coś wygrali do mnie nie przemawia, bo polska edukacja stoi bardzo nisko w porównaniu z innymi krajami i w 90% jest to wina partii - uczelnie są kuźnią partyjnych kadr, siedliskiem starej nomenklatury, wylęgarnią nepotyzmu i deprawacji, podobnie jak szkoły - co drugi polityk to belfer a ilu masz polityków wywodzących się z sektora prywatnego? I nie obchodzi mnie, czy partia nazywa się PZPR, PIS, PO, PSL czy SLD - bo nie ma to dla kraju większego znaczenia, to tylko nazwy mające dać obywatelom namiastkę demokracji.
studentMIM / 2009-03-15 14:53 / Tysiącznik na forum

Nie sztuka mieć dobrych
studentów wybierając z 50 na jedno miejsce

Trochę sztuka. W innych krajach wybierają z większej grupy, a ludzie z tamtejszych uczelni nie wygrywają konkursów. Nie twierdzę oczywiście, że ci studenci nie opierają się przede wszystkim na własnych umiejętnościach i pracy, ale przy okazji mają przyjazne środowisko do tego.

a tych 49 odbiega znacznie od światowych standardów (w
Szwecji mają mniej funkcjonalnych analfabetów ogółem niż u nas z
dyplomem magistra)

coś na poparcie swojej tezy?

uczelnie są kuźnią partyjnych kadr, siedliskiem
starej nomenklatury, wylęgarnią nepotyzmu i deprawacji,

mówisz o wydziałach ścisłych (które zajmują się faktyczną nauką)? Czy może o różnych "naukach" humanistycznych, które z rozwojem nie mają nic wspólnego?

I nie obchodzi mnie, czy partia nazywa się
PZPR, PIS, PO, PSL czy SLD - bo nie ma to dla kraju większego
znaczenia, to tylko nazwy mające dać obywatelom namiastkę demokracji.

Ty wybierasz te partie. Jak Ci się nie podoba, to możesz założyć własną.


co drugi polityk to belfer a ilu masz polityków wywodzących
się z sektora prywatnego?

wiadomo, że nauczycieli jest dużo w polityce, bo pracują za krótko i nie mają co robić. Jednak nie przeceniałbym sektora prywatnego (patrz. wspaniały poseł Palikot)
Pilsener / 2009-03-16 21:25 / Sofciarski Cyklinator Parkietów
1. "coś na poparcie swojej tezy?" - nawet w wikipedii jest poruszany problem wysokiego poziomu funkcjonalnego analfabetyzmu:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Polska - rozdział "problemy społeczne"
2. Mówię o wszystkich - oczywiście są wyjątki, ale generalnie system leży i kwiczy, za 20-30 lat to nie będzie w ogóle komu wykładać, a właśnie polskie uczelnie specjalizują się w wyciąganiu publicznej kasy na nikomu niepotrzebne badania (a przepraszam, potrzebne, ale nie na rynku tylko dla zaspokojenia naukowych ambicji)
3. Mam zakładać partię i co w ten sposób osiągnę? Pracownicy firm prywatnych i przedsiębiorcy nie mają czasu na zajmowanie się polityką, to nie sektor publiczny, gdzie tylko się wiecuje i pije herbatkę - jak mam zbudować polityczne zaplecze np. w hipermarkecie?
4. "nauczycieli jest dużo w polityce, bo pracują za krótko
i nie mają co robić" - i o to właśnie się rozchodzi, więc logiczne, że nauczyciele będą mieli przywileje, a ja nie. I po co mam zakładać partię? Żeby samemu czerpać przywileje kosztem nauczycieli? Trzeba zmienić system, a nie tworzyć n partii.
5. Palikot jest sam i z systemem nie wygra, ale robi kawał dobrej roboty kpiąc z polskich bubli prawnych - jeszcze ze 100 takich w sejmie i może coś drgnie - niestety to nie od wyborców zależy, czy tacy ludzie znajdą się w parlamencie, nad czym najbardziej ubolewam.
Behalior / 2009-03-16 10:31
Ja tam się z Pilsener'em zgadzam. Wystarczy popatrzeć ile wynalazków czy wielkich dokonań naukowych mają polscy naukowcy w 21 wieku.

A tak w ogóle to najpierw piszesz o błędzie logicznym (jeśli już się mamy czepiać) i kierujesz ludzi do analizy historii aby następnie twierdzić ,że historia (należąca do nauk humanistycznych) to "nauka" z rozwojem nie mająca nic wspólnego?
studentMIM / 2009-03-16 10:53 / Tysiącznik na forum
Historię z rozwojem ma naprawdę niewiele wspólnego. Nie zmienia to jednak tego, że jeśli się na ten temat wypowiadamy, to warto byłoby co nieco o tym wiedzieć, a nie wypisywać dyrdymały. Znajomość historii nie szkodzi, więc można z czystym sumieniem przeczytać chociażby Wikipedię, zanim napisze się jakąś bzdurę (zresztą to było w szkole kilka razy i jeśli człowiek chociaż odrobinę uważał na lekcjach, to taką informację zapamięta).
czerwony kapturek / 79.188.238.* / 2009-03-13 12:29
kto wie co tusk ze swoim gabinetem zrobił poza GADULSTWEM ?

dlaczego kamera nie pojechała do szczęsłiwych powodzian i poszkodowanych huraganem ludzi w ubiegłym roku aby zobaczyć jak materialnie wyglądają kolejne obietnice tuskowe.

Po tragedii w ubiegłym roku l;atali z kamerami za tuskiem i schetyną wszędzie aby pokazywać "dobrodzieji" na zgliszczach.

Wkrótce wiosenne roztopy, będa kolejne obietnice ????
Wroobelek / 75.119.228.* / 2009-03-13 21:32
Pospolstwo i tak uwierzy we wszystko bo pozostaje mu tylko zyc ............nadzieja ze tym razem SYNDYK KRAJU nie sklamie.

Najnowsze wpisy