maa
/ 2006-09-12 17:06
/
Tysiącznik na forum
Coś mi się wydaje, że pan Sadowski zaczyna bać się niżu demograficznego i upadku uczelni prywatnych... Może gdzieś wykłada, stąd te bony?
Nie nie mijam się z tematem.
Właśnie z tym, żeby pieniądze szły za studentem, się nie zgadzam. STUDENCI SĄ ZA GŁUPI, by im dawać tyle odpowiedzialności (pieniędzy?)
Kszałcenie prawnika, socjologa, ekonomisty itp. kosztuje grosze a daje duży zysk, gdy można wymagać czesnego. Stąd wysyp prywatnych uczelni o tych kierunkach i wysyp zaocznych studiów na państwowych.
Nieistotne jest dla tych uczelni, że ich absolwenci nie mają potem pracy ( nie biorę pod uwagę stania za barem w Londynie), że de facto mogliby skończyć edukację na rzetelnej maturze. Grunt, by zainkasować czesne. Dawać studentom bony, by mogli poszerzyć grono 'lisznich liudej"? Chyba taniej byłoby od razu dawać im dyplomy licencjatów, magistrów, doktorów - po uważaniu i co kto chce.
Z kolei kształcenie na studiach: medycyna, techniczne, to gros kosztów państwa i absolwentów tych kierunków nawet teraz brak. I nawet ważenie bonów by nie pomogło np. student medycyny dostaje 10 bonów, student ekonomii, prawa 1.
Dlaczego? - na przykład studenci medycyny mają tendencję do wyboru uczelni, na którą w poprzednim roku było się łatwiej dostać, albo generalnie łatwiej jest zrobić dyplom.
Można sobie więc wyobrazić, że bony premiowałyby b. dobre i ... bardzo złe uczelnie.
Poza tym, studenci cenią sobie la vie en rose...
Może nie szukajmy za p. Sadowskim prostych, rozwiązań sprawdzonych w supermarketach i promowanych przez ludzi najlepiej znających się na grze w brydża (J. Korwin-Mikke). Uczelnie to delikatna materia.
Pamiętajmy, że żaden istniejący system szkół wyższych nie jest doskonały. Dobre powstawały przez dziesiątki, a czasem setki lat. Jak trudno coś jest tu zmienić, pokazuje przykład Niemiec i Francji.
Coś, co trzeba na pewno zrobić, to zmienić w Polsce politykę personalną na uczelniach z XIX wiecznej niemieckiej na anglosaską. Zlikwidować instytucję profesorów rentierów.
Powtarzam: Pamiętajmy o tym jak działają najlepsze amerykańskie uczelnie Stanford, MIT, Yale. Utrzymuje je i państwo i przemysł prywatny. W zamian za prawo do wyników badań. A studenci? Mają zwykłe stypendia i zapewnione etaty w firmach sponsorujących.
PS.
Popieram bony dla ucznów postawówek i szkół średnich - o ich przeznaczeniu decydują bowiem rodzice i tu nie ma różnic strukturalnych - szkoły danego typu kosztują porównywalnie.