Gierki Po z PiS przyniosły spodziewane kwaśne nie do przełknięcia owoce. Wydaje się, że Lepper stanął na rozdrożu. Dalsze tonowanie radykalizmu i przyjmowanie liberalnego slangu grozi mu utratą elektoratu tradycyjnego, a o inny musiałby konkurować z całą resztą istniejących partii. Może to się skończyć dla niego katastrofą, zniszczeniem dorobku kilkunastu lat ciężkiej pracy, aby przebić się do "klasy politycznej". Ale udział w rządzie i stanowisko wicepremiera, na co się zanosi (mimo że wcześniej PiS deklarował, że osoby, które miały konflikty z prawem, w rządzie się nie znajdą), są dla niego perspektywą bardzo pociągającą.
Drugim partnerem PiS ma zostać PSL, w dodatku pod przewodem Waldemara Pawlaka, który podczas pamiętnej "nocnej zmiany" 4 czerwca 1992 roku został figurantem układu, obalającego rząd Jana Olszewskiego. "Nocna zmiana" powstrzymała pozytywne zmiany w Polsce na szereg lat i uniemożliwiła przeprowadzenie dekomunizacji i lustracji, co dziś, z perspektywy kilkunastu lat, jest największym nieszczęściem całego okresu po 1989 roku. W dodatku stawia to w podejrzanym świetle intencje Jarosława Kaczyńskiego, który chciał naprawdę głębokich zmian w Polsce. PSL był częściowym beneficjentem tego, co PiS chce zwalczać - dawna "partia sojusznicza" PZPR wchodziła przecież w skład rządów, tworzonych przez SLD i miała dostęp do pośpiesznego uwłaszczenia. Dziś PSL walczy o przeżycie. O ile nie stanie się nic wyjątkowego, w następnych wyborach znajdzie się poza parlamentem i może podzielić los innych "kanap". Niespodziewany sojusz z PiS może zahamować proces jej rozpadu i zaniku i daje ludowcom nadzieję na przedłużenie żywota.
LPR, do niedawna mocno zaangażowana w popieranie Paktu Stabilizacyjnego, znajduje się w poważnym kryzysie programowym i organizacyjnym. Czy ktoś z wyborców tej partii rozumie, o co chodzi Romanowi Giertychowi? Jeszcze do niedawna gładko akceptował wszystko, co wymuszał PiS. Nie było mowy o odejściu, gdy Zyta Gilowska została wicepremierem. Nie było też kategorycznego warunku wyjścia polskich wojsk z Iraku. Dziś to są wstępne warunki, stawiane Jarosławowi Kaczyńskiemu i jak się wydaje, są to warunki dla niego nie do zaakceptowania. LPR-owi grozi więc marginalizacja - do władzy dopuszczony nie będzie, a w opozycji nie odzyska wiarygodności, bo to będzie traktowane jako koniunkturalizm.