slash
/ 83.8.152.* / 2006-05-24 08:46
pare latek przepracowalem dla koncernow FMCG jako taka "firma-przedstawiciel handlowy". nienormowany czas pracy, wlasne auto, wlasny telefon, okreslony rynek dzialania i zasady pracy na tym rynku. słowem wszystko ustawione, tylko po rozliczeniu mojej aktywnosci okazywalo sie , ze to dobry interes dla koncernu. dla mnie juz nie , choc w desperacji ludzie podejmuja różne decyzje zawodowe. podjalem tez proby pracy na etacie w owych koncernach. tu było jeszcze weselej, oszukiwanie na umowach o prace z datami i kwotami za prace itd. nawet pokusilem sie o skarge do PIP. odpisali, ze owszem racja po mojej stronie, koncern musial skorygowac "procedury" zatrudniania ludzi w terenie...
nawet pokusilem sie o zlozenie pozwu do sadu pracy - tu jeszcze weselej, bo sad nie uznal roszczen wobec pracodawcy.
reasumujac - nie ma co zazdroscic ludziom bez etatu zajecia , bo czesto to nowa forma wyzysku , tak samo jak tym , ktorzy mysla ze cos im uda sie zalatwic/poprawic za pomoca urzedow, urzednikow i sadów
(mi sie poprawilo zawodow znacznie , stad odrobina dystansu do tresci artykulu ;-) )