Przyszłość Sfinksa.
Cacek pożyczył Sfinksowi 20 mln zł, więc na pewno nie dopuści do upadłości spółki, a tym samym tak wysokiej straty. W przypadku upadłości spółki, wierzytelności banków prawdopodobnie byłyby zaspokajane przez wierzytelnością Cacka, więc te na pewno nie odzyskałby tych 20 mln. Jednocześnie pośrednio przez podstawione osoby Cacek kontroluje
akcje o wartości ok 30 mln. Przypominam, że Cacek wydał na te
akcje 60 mln, tak więc jego strata na Sfinksie wyniosłaby co najmniej 100 mln. Myślę, że jest to niewyobrażalna kwota nawet dla samego Cacka.
Poza tym na uwagę zasługuje również fakt, że z majątku spółki nie starczyłoby środków na pokrycie nawet 20% wierzytelności wszystkich wierzycieli (głównie banków i innych instytucji finansowych, które udzieliły kredytów albo sprzedały opcje walutowe Sfinksowi). Zgodnie z Prawem upadłościowym i naprawczym wierzytelności wobec Skarbu Państwa z tytułów podatków, wierzytelności wobec ZUS, wobec pracowników byłyby zaspokajane w pierwszej kolejności. Biorąc pod uwagę, że w przypadku likwidacji przeciętnie udaje się uzyskać około połowy wartości bilansowej spółki, w przypadku Sfinksa wartość bilansowa wynosi ok. 70 mln, z czego likwidator uzyskałby max. 30 mln. Więc dla wierzycieli i akcjonariuszy pewnie nic by nie zostało. Zatem jedynym słusznym wyjściem dla wszystkich akcjonariuszy i wierzycieli Sfinksa jest doprowadzenie do uzdrowienia spółki. Należy również mieć na uwadze, że za 3 miesiące rozpoczyna się Polska prezydencja w UE (przez pół roku), a w przyszłym roku Euro2012, tak więc restauracje przez najbliższy rok powinny dobrze prosperować. Jedynym słusznym wyjściem w tej sytuacji jest uzdrowienie Sfinksa, a tym samym wzrost wartości akcji.
Zachowanie Pana Morawskiego jest zaskakujące i niezrozumiałe. Morawski nie ma obowiązku powiadamiania o każdej sprzedaży akcji. Zgodnie z art. 70 ustawy o ofercie publicznej wystarczy, że powiadomi o przekroczeniu progów 5%, 10%, 15%, 20 itd. Skoro powiadamia o każdej sprzedanej przez niego akcji, należy to rozumieć jako jakąś jego grę. Być może próbuje zaniżać kurs, a tym samym jakiś jego znajomy skupuje
akcje po niższej cenie lub jego żona albo matka. Już raz w 2009 r. zapowiedział sprzedanie wszystkich akcji, po czym odkupił od Amrest'a 33% akcji. Może tym razem także prowadzi podobną grę ???
Myślę, że zaniżanie kursu przez Morawskiego i pozorny brak aktywności Cacka to gra tych panów o przejęcie wpływów w Sfinksie. W niedługim czasie dowiemy się kto ją wygrał.
pozdrawiam,